poniedziałek, 29 listopada 2010

Rabusiem być...


Pamiętacie jak pisałam o domku, który chcieliśmy kupić za grosze? ;)
W odpowiedzi dostaliśmy, że domek będzie zburzony, a ziemia na sprzedaż, za jakieś 2mln kr. Wyglądał tak:


Może nic szczególnego, ale pomalować go np. na biało z niebieskimi okiennicami, ramami okien i drzwiami wejściowymi - tak jakoś mi się marzy :) - zrobić "jakoś" zagospodarowanie terenu i byłoby FAJNIE. Widoki z okien, które rozciągają się w lewą stronę od budynku - niebiańskie:


W środku duży salon z kominkiem (o tak tak!!! :)


Pomalować deski na biało - tzn. rozbielić jak witrynkę ;) Dobra koniec marzeń! I to nie jest tak, że mamy tu nagle lato ;) zdjęcia są bodajże z czerwca. Domek był zabity dechami, ale ciekawscy poodrywali co nieco  i "można było"  wejść do środka, co też uczyniliśmy. Było tam trochę śmieci jak widać na zdjęciu powyżej, trochę mebli, poniszczone wszystko. Wróciliśmy z pustymi rękami, i mieliśmy po coś wrócić, ale nie udało nam się w sierpniu - przed wyjazdem do Polski. Za to teraz - tak. Tak wygląda zdjęcie robione w czwartek - wieczorem:


Domek zniknął z powierzchni ziemi... Na szczęście udało nam się odwiedzić go, nim kompletnie zniknął. Niestety z wrażenia zapomniałam aparatu i nie pokażę Wam zdjęć jak wyglądał, gdy go "rozbierano": połowa domku, porozrzucane jakieś rzeczy... koparka, dwa kontenery. Obok stała jeszcze cała komórka, do której wcześniej nie wchodziłam... a tam SAME SKARBY :) Była gdzieś 21.00, siarczysty mróz i pełnia - dzięki niej było widno - bo też śnieg dookoła. Skoro miało to wszystko iść na śmieci, zostać przez jakąś koparę zniszczone - przygarnęłam sobie te rzeczy ;) bez żadnych skrupułów :P Dla zwykłego śmiertelnika to śmieci, które może i by trafiły do mojej klamociarni i tam musiałabym zapłacić za nie "trochę":


A wcześniej tam robiłam zakupy i nabyłam ramę okienną - inną niż na zdjęciu, większą -  i wspomnianą dechę o której wkrótce na blogu :) Straszliwie marzył mi się stary zagłówek! i proszę marzenia się spełniają! :))) - na razie szoruję go mleczkiem. Na ramę okienną też od dawna choruję - dlatego też kupiłam :/ ale obie się przydadzą :)

Nie ma to jak mój Tato - i założę się, że jak też wiele osób, które tu zaglądają od niedawna i "nie kumają czaczy" i terminu "wrażliwa inaczej" ;) - popukają się po głowie i stwierdzą: Wariatka :) - zachwyca się śmieciami :))) Mój Tato, który specjalnie nie zna moich upodobań, po zobaczeniu dechy, czyli starych drewnianych drzwi, spytał: "I wy jeszcze za to zapłaciliście???!!! O.o za ten "chlewik"???" (Wypraszam sobie :P) niestety Tato zaczął tak nazywać mój pokój :( ja już tu nie napiszę kto ma u siebie chlewik... Nie mógł się nadziwić, że coś takiego może się podobać... Rama okienna wyglądałaby "jakoś" wg. niego - jakbym ją pomalowała... A mi się ona podoba właśnie taka odrapana! :P Także nie mam łatwo... nie wiem czy komentarze do mych dziwnych upodobań powinnam przemilczeć? czy też się bronić... tylko nie wiem po co ;)

Wszystkich skarbów nie pokazałam. Jak się urządzę to będą się na pewno przewijać na zdjęciach :) Urzekł mnie ten stalowy klosz, który widzicie na powyższym zdjęciu, i na pierwszym jego cudowny uchwyt!!! :) Jak myślicie - do czego służył? może trzymano pod nim chleb? Bo tylko to przychodzi mi do głowy. Nie wiem jeszcze do czego go wykorzystać, macie jakieś pomysły?
 

Jak domek stał już bez dachu, to na podłodze, wśród różnych śmieci, były porozrzucane stare nuty. Porozrywane, błyszczały się jak brokat od mrozu. Ile dało się to wyzbierałam. Trafiły mi się prawdziwe perełki!!! bo z 1890 i 1891 - też rozerwane, po jednym utworze...


Stare, kilku stronicowe gazety z 1904 r.



Zabrałam także gazety dla pań z 1955 r. Myślę, że w domku mieszkał kiedyś architekt, bo było też trochę z 1922 r.  rzutów, przekrojów - wykreślanych ręcznie, porozrzucanych tu i tam... niestety nie zdążyłam ich zabrać :(

Także - rabusiem być czasem można i ocalić od zapomnienia, to co już dawno zapomniane...
Pozdrawiam :) - nie marudźcie! ja mam minus10-12'C za oknem ;)
Dagmara

32 komentarze:

  1. Oj rabusiu, jak dla mnie to uratować od zapomnienia zmazuje twoje grzeszki. Uchwyt jest jak najbardziej rozgrzeszony.cudo.
    Buziole w noch

    OdpowiedzUsuń
  2. alea chciałabym dołączyć do bandy!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To rzelazne to nie jest chlebak tylko przykrycie na pieczeń, np. kaczkę lub inne mięsiwo. Piękna jest :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a jeszcze jedno: powinna być do tego taka metalowa tacka z uchwytami na której to pieczyste się serwowało :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj! Też jak poprzedniczce wydaje mi się, że jest to przykrycie do serwowania dań. Piękne jest. W ogóle to się dziewczyno obłowiłaś :) Zazdroszczę tej nocnej eskapady i tych emocji :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Gosiek - że też nie wpadłam!!! :P faktycznie, niestety w tej komórce to było dużo różnych rzeczy, wiader, farb, desek, nie wiadomo czego... ale tacy nie widziałam :( też myślę, że takowa była do kompletu... widocznie sobie ktoś wcześniej zrabusiował :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda takiego domu, oj szkoda...
    Ja bym sie chętnie do tej rabusiowej bandy dołączyła:)
    I tak udało Ci się ocalić naprawdę cudowne lamusowe skarby;)
    Pozdrawiam, a pogodowo to za parę dni przebijemy Twoją Norwegię, u nas szykuje się -20 , brrr:)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego stary zagłówek szorujesz mleczkiem? Czy to w jakiś sposób nada mu uroczy efekt? Mogłabyś to wyjaśnić? ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Chmurko - dlatego, że nie mam zamiaru go malować, może i bród to naleciałość starości, ale jednak wolę aby to było "czyste" i farba zrobiła się jaśniejsza, ale dalej będzie wyglądało jak stare :) bo jest odrapane ;) wiele staroci czyszczę mleczkiem by odsłonić ich pierwotny kolor :)

    Milmato - domku szkoda, ale był być może i przez 50 lat nieużytkowany i deszcz wlewał się do środka w jednym miejscu dachu i podłoga na piętrze była wypaczona, nie było tam toalety...co do temp. to taka jest w miejscu gdzie mieszkam, w samym Trondheim bywa zimniej ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. No,no Daguś,ale się obłowiłaś :)
    Piękne skarby,śmieci jak nic,ale za to jakie piękne i przydatne :)

    Zagłówek-na pewno wyczarujesz z niego cudo.
    Rama okienna-na nią na pewno masz już pomysł.
    Skrzynka i metale też znajdą u Ciebie miejsce.

    Ech,fajnie masz.

    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  11. o kurde ale cuda!!! Ty to masz szczescie...:)

    OdpowiedzUsuń
  12. O rajuśku!!! Oglądam z wypiekami na twarzy! Ale skarby!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. rewelacja, w hotelu maja takie takie tace i klosze i na takiej tacy stawia sie talerz czy polmisek i przykrywa kloszem , nastepnie przed gosciem kelner odkrywa klosz i prezentuje smakowitosci na talerzu, mozliwe ze tez byl czescia zestawu z tacka do serwowania np dziczyzny ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nastepnym razem jak bedziesz szla rabowac to daj znac.Dojade chocby na losiu!

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowne łupy, szczególnie te z zeszłego wieku, tzn, nie XX ale XIX :O kocham te czasy i zazdroszczę ci bardzo! W sumie zastanawiałabym się czy zachować, czy oddać lub odsprzedać jakiemuś muzeum...

    OdpowiedzUsuń
  16. Owocny szaber :-) Ten zagłówek od łóżka...cudo, ale u mnie to już zboczenie zawodowe. Fajnie, że ocaliłaś coś, co dla innych byłoby i tak tylko kupą śmieci. Mnie też znajomi się dziwią, gdy widzą mój zbiór starych ram czy garnków. I co tam :-)Fajnie jest.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Kochana toż to nie rabunek, a ratunek!!!!!!!!
    Stare domy czasem kryją takie cuda, że szok.
    Och to mój Tato jest cudowny, sam zbiera dla mnie klamoty i graty, bo wie, że kocham te "śmieci" ;-)

    Ściskam Cię mocno :))

    OdpowiedzUsuń
  18. skarbie !!!! cudności i już widze co z nimi wyrabiasz :)
    aż serce mniezaboloało jak zobaczyłam nuty - toż to skarb!!!
    cudności !!!
    szkoda że domq niedało rady reaktywować i że to sie nie udało bo miejsce cudneeeee
    mam jednak nadzieje ze znajdziesz kolejne równie piekne i wtedy sie uda za co trzymam kciuki :)
    milego i u nas zaśnieżonego dnia

    OdpowiedzUsuń
  19. Aż serce się kraje kiedy widzi się takie zniszczenia..:((( Tyle mi się myśli gromadzi teraz w głowie, że trudno uchwycić chociażby jedną. Szkoda,wielka szkoda domku... Świetnie, że udało Ci się "wyłowić" te cudowności. Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ale cacuszka, pomylse co jeszcze kryl w sobie ten uroczy domek, naprawde szkoda bardzo ze juz go nie ma. Piekne rzeczy rabusiu ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. u nas też zimnica, rano w stolicy -10 :)
    gazety są piękne i rama okienna też
    pozdrawiam
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  22. Czytałam prawie jak kryminalną powieść (;
    Normalnie zazdroszczę,ta pokrywa jest piękna!
    A na widok nut mojej córce oczy zabłyszczały ((:
    Pozdrawiam i życzę na przyszłość podobnych "łupów" ((((((:
    Pat

    OdpowiedzUsuń
  23. Z domku rozposciera sie niesamowity widok- marzenie.
    A skarby znalazlas bajeczne, nuty swietne, klosz a zwlaszcza jego uchwyt zjawiskowy.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  24. Już sobie wyobraziłam Wasz domek...ale jeszcze kiedyś kupicie ten wymarzony:) podobnie jak ja:)

    Dobrze,że tam jesteś i ocaliłaś te skarby:)

    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zazdroszczę tego ze udało ci się wyszperać takie cuda! Pokrywa bajeczna!
    P.S. ja mam -15;]

    OdpowiedzUsuń
  26. Ostatni wpis niczym dobry kryminał;-) Ekscytująca historia, ale i tak domu tak bardzo żal... piękny był. Też sobie wyobraziłam, jak to by było taki mieć..

    Zdobycze fantastyczne... ale z Ciebie rabuś!! :-)))

    Pozdrawiam... u nas też już zimno bardzo.
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja-nie-mogę-same-skarby! Fantastyczny efekt "rabowania". Wczułam się w klimat i prawie to widziałam - jak na filmie u Woody'ego Allena :D Uściski ciepłe, żebyś tam nie marzła Dagmarko!

    OdpowiedzUsuń
  28. Mój kolega nazywał takie domy "miejscówkami" - to takie miejsca gdzie przypadkiem zachowały się jakieś dawne sprzęty. Fajnie jest zwiedzać domy zamknięte od wielu lat - takie trochę zapuszczone w których można pod warstwą kurzu trafić na prawdziwe skarby.
    Ja sam handluję antykami ale na początku to nie była praca tylko zaczęło się od kolekcjonowania staroci. Jako dziecko czytywałem książki o Panu Samochodziku i wyobrażałem sobie jak to ja będę zwiedzał stare zapomniane domostwa w poszukiwaniu dzieł sztuki. Bardzo wtedy chciałem być historykiem sztuki takim z przygodami jak Pan Samochodzik.
    Pamiętam też z dzieciństwa pewien folwark na Dolnym Śląsku który kupili księża bodajże Salezjanie. W każdym razie zwiedzałem to miejsce z moim ojcem ponieważ on miał tam wykonać kilka prac stolarskich przewidzianych w remoncie obiektu. Ten budynek był jeszcze nietknięty, to były lata siedemdziesiąte, a ja byłem dzieckiem. Pamiętam do dzisiaj jak wszedłem na strych dworku to aż zaparło mi dech - było jak w filmach. Pośród mroku i pajęczyn wyłaniały się spiętrzone, zapomniane przedmioty o niezwykłych kształtach. Do dzisiaj pamiętam to wrażenie i te kształty mebli i sprzętów odcinające się w mrocznym świetle strychu.
    Później w ramach mojej pracy niejednokrotnie zdarzyło mi się kupować przedmioty ze starych domów i powiem szczerze, że zawsze jest dreszczyk emocji czy aby pośród rupieci znajdzie się coś ciekawego.
    Gratuluję znaleziska i chcę powiedzieć, że dzięki takim poszukiwaczom jak autorka powyższego blogu wiele ciekawych rzeczy zostanie uratowanych i przetrwa. Inaczej by zostały wywiezione wraz z gruzem.
    Pozdrawiam, Tomek.

    OdpowiedzUsuń
  29. Myśle że takie upodobanie do chlewików to się ma we krwi. Mnie tez bardzo często rzuca się w oko coś na co inni nawet nie spojrzą.
    Łupy sliczne i prawdziwe...

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Dagmaro - cudownie sie złozyło,ze wczoraj moja przyjaciółka podesłała mi linkę do Twojego bloga.....jestem w nim zakochana;-)))A na podparcie teorii .która moze Ci sie wydac chwiejną i niestablną( no bo kto tu wierzy w miłosć od pierwszego linka)powiem Ci ze - mieszkałam w Polsce w domku takim samiuskim jak ten drewniane maleństwo,typu Fiński domek;-))KOCHAM STAROCIE które ratowałabym z Tobą przy artycznych mrozach wespół w zespoł rownież...a co do starych ram okiennych...zapraszam- spojrz u mnie po hasłem interior designs;-))Początek tego zakochania to rok....2003;-)
    www.boshka-art.blogspot.com
    P.s.
    NAJSERDECZNIEJ pozdrawiam Całą Waszą Trójkę w sam Wielkanocny Poranek;-)) moi jeszcze spią a ja....Pod Norweskim Niebem;-))))

    OdpowiedzUsuń
  32. Dziś odkryłam "boski" blog, mianowicie "Pod norweskim niebem" ;) jest tu po prostu jak w niebie. Powalił mnie z nóg cały jego urok. Zazdraszczam genialnych pomysłów i inwencji twórczej :)) A jeśli o to coś żelazne (pewnie przeszlo już renowację) to zrobiłabym z tego klosz do kuchni, oczywiście w kuchni wykonanej z drewna i metalowych dodadtków taki drewniano ( militarny ? ) styl .. :) pozdrawiam Kamii24

    OdpowiedzUsuń

Anonimie - jeśli chcesz się wypowiedzieć, podpisz się ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...