niedziela, 31 października 2010

Kupiliśmy szafę...


Witajcie :)
Choć nie jestem jeszcze w Norwegii, to jednak pozwolę sobie już na posta :)
Co na tę chwilę wiem, to to że na razie nigdzie się nie wyprowadzamy... Wynajmujemy dwupokojowe mieszkanko w domku. Jest to teren podpiwniczony. Często w Norwegii te miejsce jest wykorzystywane na wynajem, a potem na początkowe lokum dorastających dzieci Norwegów (tak słyszałam). Tzw duży pokój zajmuje mój tato, tenże pokój (za szafą i białą ścianką z szarym blatem) zamienia się w kuchnię. W kuchni jest wejście do łazienki (białe drzwi na prawo) i wejście do "naszego pokoju" drewniana framuga - widziana za szafą. Mam zamiar pokazać Wam jak wygląda mieszkanie "teraz" gdzie "baby i dziada brak" :P a raczej kobiecej ręki :/ i po rewolucji jaką mam zamiar tam zrobić - bo inaczej psychicznie się wykończę :P Ale wszystko to będzie, jak tam dobiję ;)

Na razie chciałam Wam pokazać zdjęcie (zrobione i wysłane przez mojego Męża) szafy, którą to zakupiliśmy w mojej ulubionej polskiej klamociarni - ostatnio jak D. przyjechał na wesele Pauli (jak ktoś czyta "Zaklinaczkę wnętrz" to wie kiedy to było, jak nie to odsyłam ;) Szafę wiózł samochodem - rozmontowaną, niestety po zmontowaniu okazało się, że nie zmieści się ona do naszego pokoju - bo jest za wysoka! Chlip chlip :"( ... Kuchnia i nasz pokój są już na wzniesieniu, 15 cm wyżej... Także szafa musi pozostać w dużym pokoju... :( Co do samej szafy, może kogoś to dziwić - ale wyobraźcie sobie, że owej wspomnianej panowie dwaj nie posiadają... Nie kupowali, bo specjalnie sensu nie było (nie wiedzieli czy czasem nie wrócą do PL) więc żyli sobie bez - ku mej wielkiej rozpaczy, bo ciuszki walały się tu i tam... Wymiętolone ubrania, które D. miał zamiar ubrać, jak chcieliśmy gdzieś wyjść doprowadzały mnie do furii! :P Jednak życie mężczyzny bez kobiety jest co tu dużo mówić tragiczne...

Jestem na rozstaju dróg. Zostawiam swój pokój w PL i oprócz ubrań i kilku durnostojek, na tę chwilę nic ze sobą nie zabieram. Bo po pierwsze - transport mebli kosztuje tyle co same meble... po drugie - nie wiadomo ile tu zostaniemy. Ale jak ktoś mi mówi, że mam się męczyć w tym, co teraz tam jest i nie kupować żadnych mebli - bo jeśli faktycznie będziemy tu krótko (rok, dwa) to będziemy musieli zostawić owe meble... I co z tego? Trudno przecierpię to, ale życia w bezdusznym miejscu - nie przecierpię - na samą myśl dostaję depresji... Mieliśmy kupić najtańszą szafę, którą to pomalowałabym na biało, dokleiłabym jakiś dekor i jakoś by to uszło... Stety-niestety przed wyjazdem D. z Polski, zajechaliśmy do klamociarni i owa cudna szafa czekała tam na mnie! :) Cena była trochę wyższa od tej, którą mieliśmy kupić, ale stwierdziłam, że wolę ją po tysiąc kroć i basta :P Nawet cenę nam spuszczono o 100zł (D. lubi się targować) bo rzekomo długo stała i nie wzbudzała zainteresowania ;) Ja tam myślę, że stawała się niewidzialna - bo czekała na mnie :))) Następnie D. trochę marudny był, że może i ona ładna, ale przepłacił... Eh, ile ja mu się nagadałam, że nie przepłacił, że taniej by nie znalazł... grrr. W końcu odesłałam go do sklepu internetowego, gdzie są podobne i oczywiście "tanie" (klik, i tu klik) chcąc oczyścić sumienie Męża, a może i przy okazji własne (w końcu ja go namówiłam do niecnego czynu) :P

Szafa nie jest starociem, tylko jest stylizowana. Oczywiście przejdzie postarzanie (rozwodnionym białym akrylem). Hmmm, trochę mi się nie podobają te żłobki (coś a'la liście) w tych kwadracikach i zwieńczeniu... Ale będę kombinować, aby było ładnie :)))

Na ironię losu to z reguły D. z Norwegii meble przywoził do Polski, tym razem po raz pierwszy było na odwrót. I na ironię losu 2 listopada lecę do Norwegii. To właśnie w ten dzień, 3 lata temu mój Mąż z walizką w ręku wyruszył do Norwegii... Teraz w połowie października miałam z nim wrócić, ale robienie prawa jazdy trochę mi zajęło ;) Terminu egzaminu nie da się przewidzieć z góry i jeszcze zdać za pierwszym razem... Na szczęście ( myślę tu raczej o Opatrzności Boskiej) udało się :)


Także będę tu zaklinać swoją Norwegię, na początek myślę, że będzie seria "przed i po" ;) No i oprócz tego pewnie krajobrazy zimowe będą się tu przejawiać ;) Vikhammer pierwszy śnieg ma już za sobą, ale aktualnie stopniał. Tak czy siak zima zbliża się dużymi krokami!

Pozdrawiam serdecznie i zapraszam!
Dagmara :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...