niedziela, 26 lutego 2012

Acanthus


Liść akantu - jako ornament stosowany już od starożytności. Takie małe cudo :) Jak był u nas mój Tato, to pojechaliśmy do mojej klamociarni. Szczerze powiedziawszy, to pojechałam tam nawet od niechcenia ;) no i jak to z reguły bywa - gdy nam się czegoś nie chce (np iść na imprezę) to potem okazuje się fajnie :) Tak i na klamociach - było trochę fajnych rzeczy. Myślałam wcześniej o kupnie półki na talerze, ale potem sobie darowałam zastanawiając się, czy znajdę na nią "ściankę" :) Ale tej nie mogłam się oprzeć:


Ze względu na rzeźbienie ofkors :))) Półeczkę chciałam pomalować techniką suchego pędzla, ale niestety coś mi nie wyszło... i wiem, że muszę ją jeszcze poprawić, samą białą farbą, bez żadnych przecierek.


Jeśli chodzi o zimę, to ta pora roku u mnie rozkłada się na grudzień, styczeń i luty ;) a że luty dobiega końca i nadchodzi marzec, przedwiośnie - czerwienie pomału znikają, a pojawiają się pastelowe barwy :)

No i małe przemeblowanie... Bo kredens stał przy oknie, a teraz jest tam kanapa i właśnie półeczka na talerze. Nie podoba mi się to, że kanapa trochę przysłania okno :/ ale na jakiś czas w końcu może i tak być...
Okna jeszcze nie pokażę, bo muszę zmienić zasłonki na wiosenne ;)


Jak widać, zamieszkała z nami maszyna singer - pamiątka po mojej Babci, wymaga jeszcze dokładnego czyszczenia, oliwienia i mam nadzieję, że uda mi się kiedyś ruszyć z szyciem ;) Maszyna ta przez jakiś krótki czas tutaj, stała pod babcinym zegarem Gustava Becker'a i wytworzył się taki pamiątkowy kącik :) ale przez to przemeblowanie jest w innym miejscu, myślę, że też jest jej tutaj dobrze :)

Aaa no i dywan :) to nasz prezent od gości na parapetówkę :) od dawna mi się taki włochacz marzył :)


Pozdrawiam pastelowo ;)
Dagmara

czwartek, 16 lutego 2012

Klimaty dziecięce - czyli to co mi się podoba ;)

Luty - tak jak myślałam, przemija szybko. Dobrze, że w tym roku mamy jeden dzień gratis ;) Ostatnio u nas wiele się działo, przyjechali do nas pierwsi goście - nasi Tatowie (z Mamami się nie udało niestety) ale za to przywieźli nam cały samochód potrzebnych rzeczy, np wózek i inne przydasie dziecięce, które kupiliśmy, jak byliśmy na święta. Więc nasze mieszkanko trochę wyglądało jak pobojowisko ;) ale pomału ogarniam przestrzeń, robi się coraz bardziej przyjemnie :) Sypialnia jeszcze nie skończona, myślę, że chyba jednak pokaże ją już z łóżeczkiem (a owego ciągle nie mamy).

Po wizycie Tatów, mieliśmy hardkorową sobotę ;) Postanowiliśmy w końcu zrobić parapetówkę dla naszych znajomych. Roboty było co nie miara - przygotować imprezkę na 18 osób - to nie lada wyczyn ;) I tutaj muszę chyba podziękować Ice, za przepis, który kiedyś, kiedyś podawała na blogu, na ślimaczki z ciasta francuskiego - z szynką i serem żółtym ;) Zrobiłam do nich barszczyk :) i gościom na szczęście smakowało :) To, że spać poszliśmy po 6.00 rano - to nie mam zielonego pojęcia, jak to się stało... z reguły z wesel się zmywam o 3.30... Powiem jedno - fajnie było :))) i wbrew pozorom, po takiej imprezce człowiek jest bardziej naenergetyzowany niż zmęczony, bo w końcu po rozmowie z fajnymi ludźmi, ma się więcej energii do życia ^.^ Co mnie trochę zaskoczyło, to to, że moje starocie się gościom podobały :))) i trochę to wyglądało jak w muzeum - oglądanie "wykopalisk" ;) i pytanie - skąd ja to wszystko biorę - haha :)

Ale wracając do tytułu dzisiejszego postu, to wchodząc np do hurtowni dziecięcych w PL marudziłam, że mało mi się tam rzeczy podoba niestety, wieje pstrokacizną i nieładnymi np nadrukami na ubrankach, pościeli itp.oczywiście wzbudzając przy tym lekką irytację rodziny, która robiła ze mną owe zakupy ;)))
 

Szperając w sieci, też niewiele mogę znaleźć interesujących mnie rzeczy :/ Ale odkryłam jeden sklepik - pewnie niektórym znany, który bardzo urzekł mnie swoim asortymentem :)


P.S. Bluzeczka ze zdjęć skojarzyła mi się z tą marką, aczkolwiek jest innej, i na dodatek pochodzi z sh - wypatrzona przez moją sis :* Takie wzorki to ja lubię :>
P.S. II Tarka do prania odleżała już swoje w maminej piwnicy, rodem z Pułtuska, ze strychu starej kamienicy - od cioci mojego Męża :) W końcu będzie ładną ozdobą naszej łazienki - wdzięcząc się do nowoczesnej pralki ;)


A co do Mamas&Papas, to chciałam pokazać to, co w takim bądź razie mi się podoba - jakby kto pytał ;) Zdjęcia poniżej pochodzą ze sklepu internetowego.

Kolorowo - co nie oznacza pstrokato:



Wzory misiów i króliczków są rozbrajające :>



 





Owszem, są to niestety rzeczy drogie :/ Ale w końcu takie to życie, że za "lepsze" trzeba zapłacić trochę więcej. Osobiście też jestem zwolenniczką stwierdzenia - "mniej, a lepiej" - czyli np lepsza jedna droga zabawka niż 10 badziewi...
Na tę chwilę zastanawiam się, czy nie zmałpować jakiegoś misia czy króliczka i doszyć do czegoś (np pasiastej pościeli widocznej na pierwszym zdjęciu ;) - oczywiście na własne potrzeby, bo w tej kwestii z moją wyobraźnią jest krucho ;)

Udanego karnawału,
Dagmara :)

czwartek, 2 lutego 2012

Coś się kończy, a coś zaczyna...


I tak oto mamy już luty. 31-ego stycznia byłam ostatni raz w pracy. Upiekłam sernik na pożegnanie - a co tam, polski smak ;) Tutaj w Norwegii można kupić np w restauracji coś a'la sernik, zwany "ostkake", ale nie miałam okazji go próbować, więc nie mam pojęcia jak smakuje, na pewno inaczej, bo robiony jest (z tego co słyszałam) na serku Philadelphia i też nie wszyscy Norwedzy go znają...

Zostałam mile zaskoczona, bo na pożegnanie od szefowej i dziewczyn z pracy dostałam uroczy kocyk dla naszej dzidzi - z jednej strony szary, z drugiej strony biały - w zwierzaczki :> (88% wełny i 12% bawełny)


"Dla ciebie mały przyjacielu!" :)))


Oczywiście z zaznaczeniem, że muszę je koniecznie odwiedzić z maleństwem ;)
Coś też dla "mamusi" - kolczyki:


Miło było usłyszeć, że będą tęsknić...

Luty przeznaczyłam sobie na realizację moich planów. Spisałam je na kartce ^_^ lista dłuuuga, a luty krótki ;) (dobrze, że dzień coraz dłuższy). W każdym pomieszczeniu naszego mieszkania jest coś do skończenia, dlatego za wiele nie pojawia się na blogu - bo robimy trochę tu, trochę tam... Ale pomału robi się "dagmarowo" ;) i mam nadzieję, że uda mi się pokazać efekty. Tak, tak o sypialni pamiętam :) tylko jeszcze trochę...

Udanego lutego!
Dagmara :)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...