piątek, 23 lipca 2010

O kościele


Witajcie :)
Doszły mnie słuchy, że w Polsce dalej upały :/ współczuję - ja nie lubię. Ale znowóż jak jest za zimno o tej porze, też nie dobrze :/ Wczoraj było u nas 9'C !!! Mozecie sobie wyobrazić - zimno! Przed wyjazdem, jak rozmawiałam z Mężem, to mówił: "Zabierz ze sobą kurtkę!" Pot się ze mnie leje z gorąca, a Mąz mi o kurtce gada... No zabrałam z nadzieją, ze jednak mi nie będzie potrzebna. Zdecydowanie za mało zabrałam ubrań na takie temperatury :( miałam nadzieję, ze przyjdzie tu choć trochę ciepła z Polski ;) Niestety. O lecie w Norwegii mówi się: "Lipiec to jeszcze nie lato, a w sierpniu jest już po" haha, bardzo śmieszne... To ja na prawdę nie wiem, czy tu tak różowo będzie na dłuższą metę :P

Ale ja nie o tym miałam, skoro blog o życiu w Norwegii (o mym życiu w NO) to Wam napisze kilkę przemysleń na temat kościoła. To jest już mój 5 wyjazd do tego kraju. Wcześniej mój Mąż z tatą mieszkali troszkę dalej od Trondheim, w Oppdal. Małe sliczne miasteczko turystyczne. My jak to w niedzielę bywa, aby "dzień święty świecić" wybieraliśmy się do kościoła, no ale ichnego, bo naszego w pobliżu nie było. U nich jest protestantyzm. W ten sposób można poznać także ich kulturę.

Do kościoła co niedzielę nie chodzą raczej - tylko jak to u nas przeważnie bywa - od świeta (czytaj ślub, chrzciny...) Tylko u nas na Mszy w nd kościół jest raczej pełen, u nich siedzi tylko garsteczka osób. Na wstępie, po wejściu do kościoła pewna pani daje każdemu śpiewniki. Na tablicy przy ołtarzu już są wypisane nr stron z których to będą śpiewane pieśni. Msza taka trwa do około 2h, co mi się raczej nie podobało :P zwłaszcza, ze nic nie rozumiałam! ;) Komunia św. nie jest co tydzień, ale jak jest to pod dwiema postaciami. Co mi się podobało? Traktowanie dzieci, i to bardzo :) Dzieci jak dzieci, wiadomo - nudzą się, a przez dwie godziny? to już wogóle ;) Dlatego jak takowe się pojawią na Mszy, pani która rozdaje śpiewniki, dzieciom daje kolorowanki - odbite na ksero, na drewnianej deseczce i do tego kredki, tematyka kolorowanki zwiazana z czytaniem na Mszy :) Dziecko ma zajęcie i jest spokój :) Jeszcze w innym kościele (nie pamiętam jaki to był odłam :P) Dzieci miały specjalną salkę, gdzie mogły podczas kazania, iść się pobawić :) Tylko tu Msza trwała ze trzy godziny :( a ja umierałam z nudów :/ Potem, po kościele ludzie schodzili się do salki na kawę, ciacho i pogaduchy :) również fajna sprawa.


Co mi się jeszcze podobało, to Chrzest św. Norwegowie chrzczący dziecko zakładają na siebie ludowe stroje (nie jest to koniecznością ofkors). A dziecko ma długą biała szatę - dzierganą pewnie przez kogoś z rodziny ;) Ślicznie to wygląda! :) W zależności od tego czy chłopiec czy dziewczynka, "sukieneczka" ma różową, bądź niebieską wstawkę - tasiemkę. Chrzest sam podobny jak i u nas. Tylko sam gest wykonywany przez pastora - widoczny na zdjęciach - baaaaaaaaaardzo mi się podoba :) Pastor po ochrzczeniu, bierze dziecko w ręce, obraca w stronę ludzi, unosi do góry (tak aby każdy zobaczył ;) i mówi: "O to nowy chrześcijanin! Ma na imię... Powitajmy go w naszym gronie brawami", niby tak nie wiele, ale jednak jakie to robi wrazenie! Jest to takie szczególne i bardzo miłe. Tego mogli by się nauczyć nasi księża :P bo chrzciny u nas kompletnie mi się nie podobają. Sama jestem chrzestną i same chrzciny raczej źle wspominam :/ takie nijakie były :(

Teraz, od roku w Trondheim są organizowane Msze Św dla Polaków, co niedzielę :) Po polsku i przez księdza Polaka odprawiane, jeszcze do niedawna były co miesiąc. Także, nie jest źle ;)

Pozdrawiam z zimnej, deszczowej Norwegii 
Dagmara :)

17 komentarzy:

  1. Dziś w Szczecinie leje jak z cebra. Potoki wody, ale dla spragnionych wody roślin to błogosławieństwo! Ja uwielbiam upały, ale brak deszczu mnie dobijał...wszystko suche jak pieprz.A'propos kościoła...to odwiedzam i katolicki, i protestancki (a dokładnie - ewangielicki) z racji tego, że jesteśmy taką mieszaną rodziną. I faktycznie w kościele ewangielickim dzieci podczas niedzielnej mszy mają tzw.szkółkę niedzielną w odrębnej salce. Myślę, że to jest super rozwiązanie...dzieci się nie nudzą i nie marudzą, w taki a nie inny sposób uczestniczą w życiu kościoła i się uczą. A chrzciny ...właśnie mnie czekają za trzy tygodnie, mojej małej córeczki...już w kościele katolickim.Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. W Krakowie kolejny dzień zapowiada się piekarnikowo, zatem z miłą chęcią odpalę Ci parenaście stopni Celsjusza;)

    Miły zwyczaj z tym podniesieniem dziecka w czasie chrztu;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dużo, tak pięknie się czyta!

    OdpowiedzUsuń
  4. ale ten ksiądz norweski :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za to co piszesz....pisz więcej :) Swoją drogą, choć jestem katoliczką, to kościół i czynne praktykowanie w nim są nie dla mnie, ale mimo wszystko fajnie jest dowiedzieć się jak te sprawy mają się w innych nacjach. Strasznie ciekawe. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja zazdroszczę tego chłodku, mamy dziś 38 stopni i nie da się żyć:(

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja muszę Ci napisać,że moja wyspiarska koleżanka Kinga,która chrzciła swojego synka w Gorzowie Wlk.spotkała się z takim unoszeniem dziecka do tłumu i przywitaniem go,do tego wierni zebrani w Kościele klaskali.

    Myślę,że powoli i u nas w Polsce takie zwyczaje staną się normą.

    Pozdrawiam i biegnę zapisać się na candy,dobrze,że poprawiłaś dodawanie komentarzy w osobnym oknie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. :) właśnie się zastanawiałam czy kogoś to będzie interesowało ;) mnie ciekawią innych narodów zwyczaje ;) i jak tutaj dowiaduję się, ze można inaczej, wydaje mi się, że może warto o tym napisać? :) także dziękuję ;)
    Paulo - to super :) wiesz, wydaje mi się, że taki ksiądz w tym Gorzowie, może był gdzieś na misji wcześniej? :) bo ten nasz trondheimowski ksiądz właśnie kończy swoją misję i wraca do Polski, tu już podobno jest nowy ;) ale jeśli chodzi o tego, to raz byłam na chrzcinach w Oppdal, u Polaków i on przyjechał z Trondheim ochrzcić dziecko i właśnie na Mszy podniósł tak dziecko :) i powitał :) i mam nadzieję, ze jak wróci do PL to będzie to nadal praktykował :)

    A co do komentarzy Paulinko to jak się zakłada nowego bloga to w ustawieniach jest coś tam... i teraz przyszło mi na myśl aby zlookać, czy jest weryfikacja słowna itp, więc pozmieniałam :)

    A u nas dziś słonecznie :) tylko 12'C :P Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapewniam że dzieci, które są świadome w kogo wierzą (na swój sposób oczywiście)- takie dzieci się nie nudzą w Kościele katolickim. Lubimy oceniać księży ale nie lubimy się za nich modlić. Taka prawda. I zapominamy że to my rodzice jesteśmy odpowiedzialni za przekazywanie wiary. Mamy w Kościele katolickim bardzo duży wybór wspólnot, naprawdę można znaleźć coś dla siebie i się w tym odnaleźć i realizować Boży plan, co wymaga też wysiłku :o) Nie trzeba i nie można czekać tylko na to co księża nam zaoferują, zacznijmy też dawać, organizować, angażować się. KOŚCIÓŁ TO MY.

    OdpowiedzUsuń
  10. hello my friend! Ciepłe powitanie ^ ^!
    twój blog wygląda ładnie 0_0

    na drodze,
    jeśli chcesz znaleźć unikalne czcionki, można przejść do naszej strony internetowej.

    dziękuję

    OdpowiedzUsuń
  11. Dag-esz, więcej takich historii z życia wziętych! uwielbiam, czekam na kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też chłonę wiedzę o innych krajach i ich obyczajach...więc szczęśliwa jestem Dagmaro,żeś teraz pod tamtym niebem:):):)
    Norwegię mamy w planach,kuzynka mieszka koło Oslo,Norwega pokochała!Ślub był w Polsce...piękny i właśnie norwescy weselni goście byli w strojach ludowych...oczu nie mogłam oderwać,piękne!!!Pozdrawiam też deszczowo!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jelonkoo - myślę, że nie nudzą się jak są na Mszy dal dzieci, na innych niestety tak. To źle, że stwierdzam, że coś mi się podoba, bo jest inne? U nas też kościół się zmienia, powoli to idzie, ale jednak. Zgadzam się z Tobą, ze Kościół to My :) i masz rację.

    Dziękuję za odwiedziny :)

    Mam kilka historii do powiedzenia, tylko muszę porobić trochę zdjęć ;)

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie się czyta norweskie opowieści. Idę poczytać poprzednie posty, bo coś przegapiłam...

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Super że masz możliwość podglądania takich codziennych tradycji. Jednym słowem zwiedzasz kraj jak byś była tubylcem a nie turystą. W Szwecji zwyczaj jest podobny z tym że na szacie dziecka haftuje się imię dziecka i datę chrztu, a szatka przechodzi z pokolenia na pokolenie. Są tak samo długie jak na twoich zdjęciach właśnie po to by jak najwięcej dzieci można było ochrzcić. To dopiero pamiątka. A herbata i ciasto po mszy to bardzo miła tradycja sama chodziłabym do takiego kościoła. !!!
    Pozdrawiam serdecznie
    Nikusia

    OdpowiedzUsuń
  16. Mieszkamy pod Wrocławiem(jeszcze).Moja córeczka była chrzczona w kościele katolickim i ksiądz chrzcił Ją tak samo! Podniósł do góry i wszyscy zgromadzeni w kościele bili brawo.

    Pięknie tu U Ciebie, pozwolisz ,że przycupnę, poczytam.
    Dziękuję Ci , że dzielisz się swoim życiem w Norwegii.
    Przed nami decyzja ważna do podjęcia... Myślimy o wyjeździe do N , zbieramy informacje, rozmawiamy, szukamy.
    Jeśli masz jakieś rady- chętnie wysłucham.
    Dziękuję i pozdrawiam.
    Asiami

    OdpowiedzUsuń
  17. Dopiero teraz odkryłam Twój blog. Ciekawie piszesz + różne fajne pomysły "do domu". Będę tu częściej zaglądać.

    A co do zwyczaju z witaniem małych chrześcijan we wspólnocie brawami, to jest to stała praktyka u oo. Dominikanów (przynajmniej w Krakowie). Tam chrzczone były moje dzieci. Pamiętam ten moment, bardzo wzruszający. Poczucie, że jesteśmy wspólnotą, że Kościół to my, nigdy nie było bardziej dojmujące niż wtedy.

    OdpowiedzUsuń

Anonimie - jeśli chcesz się wypowiedzieć, podpisz się ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...