Witam po dłuuugiej nieobecności.
Wcale nie porzuciłam bloga, i na pewno moja nieobecność tutaj nie jest spowodowana tym iż zostałam mamą. Ostatnio trochę pod norweskim niebem za dużo się dzieje... A zaczęło się od pewnego "pięknego" dnia, gdy byliśmy jeszcze w szpitalu, kiedy urodziła się Anielka. Mój Mąż pojechał na chwilę do domu, ale gdy tylko przekroczył jego próg okazało się, że zalało nam mieszkanie :/// podłoga była cała w wodzie :(
Jak wprowadziliśmy się do naszego mieszkanka, okazało się, że w kuchni, w rurze odpływowej co jakiś czas bulgocze woda, jakby powietrze nie miało ujścia. Więc gdy nas nie było, woda postanowiła się cofnąć i przez zlew wylała się na podłogę :( Kuchnię mamy połączoną z salonem, więc woda bardzo szybko dostała się do naszego włochatego dywanu :( który teraz to się chyba tylko nadaje na śmieci... Panele się trochę popodnosiły, może jakoś to strasznie nie wyglądało po kilku dniach, ale woda, czy też wilgoć ciągle pod nimi były. Co w takiej sytuacji? remont podłogi pokrywa ubezpieczenie. Minął dobry miesiąc nim wyprowadziliśmy się do hotelu. Bo czekaliśmy aż zwolni się jakieś mieszkanie. A jest to hotel specjalnie dla ludzi, którzy mieli jakieś szkody w domu typu zalanie, pożar itp. I w ten oto sposób nie mieszkamy we własnym mieszkaniu od ponad 5 tygodni :((( dlatego też nic się nie dzieje, nic nie dekoruję, nie zmieniam, nie maluję, bo nie mam jak :/
O tyle dobrze, że opłata za hotel pokryta jest również z ubezpieczenia, a są to dość kosmiczne pieniądze O.o No i mieszkamy sobie w samym centrum Trondheim! Więc mamy przez to okazję poznać zakamarki tego miasta bliżej i do wszelkich znajomych mamy też o wiele bliżej.
Tylko czemu ten remont tak długo trwa? Norwegom nigdy się nigdzie nie śpieszy - to po pierwsze, a po drugie to podłoga jest skończona, ale mój Mąż stwierdził, że jej nie odbierze bo mu się kilka rzeczy w jej wykonaniu nie podoba... tam panele pracują, gdzieś indziej coś jest źle zrobione... I tak czekamy na to co dalej :(
Półtora tygodnia temu mieliśmy lecieć do Oslo, by wyrobić Anielce paszport (by móc wyjechać do Polski na wakacje). Ale okazało się, ze mojego D. boli brzuch. Na badaniach w szpitalu stwierdzili, że muszą go operować - wyrostek robaczkowy. Więc bilety na samolot nam przepadły. D. na noc został w szpitalu. Z resztą nocą był operowany, a ja sobie wracałam z Anielką do hotelu sama ze łzami w oczach... Na szczęście teraz operowanie wyrostka to nie to co kiedyś i już na następny dzień moje Kochanie było z nami w "domku", baaa ma miesiąc zwolnienia + urlop więc możemy sobie razem spędzać czas :) A jeszcze na następny dzień polecieliśmy w końcu do Oslo i Anielka w tej chwili ma już paszport i w końcu niedługo (?) będzie mogła odwiedzić ojczysty kraj swoich rodziców ;) no i jej też :P (przy okazji pozdrawiam pewną osóbkę, którą spotkaliśmy w ambasadzie :)
No ale po tym długim wyjaśnieniu może wróćmy do tematu? aaa no i jeszcze jedno, bo w końcu posty można pisać i bez mieszkania na swoim? tylko nam się trafiło jakieś ferelne mieszkanie gdzie nie mamy netu... tzn właściciel zapewnia nas, że on jest, ale jakoś chyba nie bardzo... Czasem udało mi się połączyć ze światem wirtualnym, łącząc się z jakąś niezabezpieczoną siecią, jak i w tej chwili. Więc przy okazji przepraszam za nieodpisane mejle, nie wiem kiedy ale postaram się nadrobić.
OK, tematem posta jest nasza wycieczka na "Ścieżkę Trolli" inaczej zwaną Trollstigen (w dosłownym tłumaczeniu - drabina Trolli), która odbyła się dwa tygodnie temu (więc jak widać, jesteśmy na bieżąco nie ma co ;) Pojechaliśmy w 12 osób + dwójka dzieci. Mieliśmy do przejechania ponad 300km. Znajoma stwierdziła, że w jakieś 3h powinniśmy się wyrobić... taaa, tylko jak wyjechaliśmy w piątek po 17.00 z umówionego miejsca poza Trondheim to na miejscu byliśmy o 1.00 w nocy ;D
Więc prezentowane zdjęcia są robione nocą właśnie, w czasie naszych postojów, bo oczywiście trzeba było stanąć na "podelektowanie się" pięknem natury i cyknięcie pamiątkowych fotek. Te zdjecia też były robione ok godziny zero ;) niezapominajcie, że w naszych rejonach są o tej porze białe noce, więc ciemno się wogóle nie robi (od maja) i często traci się rachubę czasu (ale to właśnie uwielbiam w Norwegii - białe noce rzecz jasna, a nie pędzący czas).
Jechaliśmy konkretnie do małej miejscowości turystycznej Geiranger, gdzie droga otwarta jest głównie od maja do października. Na powyższym zdjęciu chyba widać dlaczego? bo jest zasypana śniegiem ;) a w tym roku to otworzyli ją dopiero w czerwcu.
Więc jak widać zima, zima, zima... ;)
A tu już poranek w Geiranger. Po raz pierwszy mieliśmy okazję nocować w hytcie, czyli takim domku letniskowym w Norwegii. Myślę, że nie jest to drogo jak na takie miejsce, bo 200kr za osobę (jedna noc).
Hytte podzielona na dwa mieszkanka 4osobowe, z tarasem i pięknym widokiem na Geirangerfjord, który został w 2005 roku wpisany do światowego dziedzictwa UNESCO. Turyści z całego świata tu przyjeżdżają i nawet trafił się autokar z wycieczką z Polski ;)
Taki widoczek mieliśmy z pokoju, niestety samego wnętrza jakoś nie sfociłam :/
W sobotę postanowiliśmy przepłynąć się promem wycieczkowym, tu w oczekiwaniu na ;)
I płyniemy ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
i podziwiamy dobrodziejstwa natury :)))
Poniżej "Wodospad Siedmiu Sióstr":
A to zdjęcie już z innego miejsca robione, ale właśnie tędy płyneliśmy :)
Następnie pojechaliśmy na szczyt góry, gdzie jest punkt widokowy. W mieście akurat odbywał się maraton zwany "od fiordu do szczytu" albo też "od lata do zimy" bo ludzie biegną z dołu do góry - a na górze jak widać jest jeszcze śnieg ;)
baaa dużo śniegu O.o no i za sam wjazd trzeba na bramce zapłacić 100kr (oni tak daleko nie biegną ofkors)
Ale powiedzcie, czy nie warto??? :D
No pięknie!!! :)
Niunia oczywiście zwiedza z nami :)))) czasem trochę płacze, bo jakoś nie polubiła się z nosidełkiem :( ale bywa, że ma też dobry nastrój, jak widać na załączonych obrazkach :) sama radość! :D
Dopiero dzień później wracaliśmy przez Trollstigen... czyli na jednym parkingu zostawiamy samochód i udajemy się po takiej wybetonowanej ścieżce na punkt widokowy
po to by zobaczyć jak droga biegnie 11-oma serpentynami w dół:
akurat w oddali padało :/ więc zdjęcia nie są zbyt kolorowe - trzeba mieć farta by natrafić na dobrą pogodę
Ot i cała wycieczka w skrócie :) może ma ktoś ochotę się wybrać? ;)
Mam nadzieję, że u nas w końcu się wszystko ułoży :P i że będę mogła zabrać się za dalsze prace w moim domku.
Póki co pozdrawiam jeszcze z Trondheim,
Dagmara
Pięknie :) aż dech zapiera. Chętnie bym pozwiedzała Twoje okolice :) choć na razie jest to kompletnie niemożliwe... ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńżyczę Wam szybkiego powrotu do siebie i serdecznie pozdrawiam :)
no to macie niezłe przeboje z tym mieszkankiem. Trzymam kciuki, żeby szybko udało się zakończyć temat remontu.
OdpowiedzUsuńA wycieczka niesamowita. Widoki zapierają dech. Chętnie bym się wybrała na taka wyprawę:)
pozdrowionka
Przepięknie, mój P. zamieszka niedługo w Norwegii , miło popatrzeć, że tam tak cudnie jest...
OdpowiedzUsuńKruszynka pięknie rośnie ...
Pozdrawiam cieplutko :)
Niesamowite widoki,natura w 100%
OdpowiedzUsuńmalutka tak cudownie sie usmiecha:)
Dag, byłam, byłam:):):) Warto, nawet bardzo warto - pogodę wtedy miałam cudowną, śniegu nie było nic a nic...
OdpowiedzUsuńNiechaj ta Wasza podłoga wreszcie się uspokoi i wracajcie do siebie, chociaż centrum tez jest ładne:). Zdrowia dla Was!Pozdrowienia serdeczne!
Dziękuję, bardzo dziękuję za zdjęcia, aż mi się łezka w oku zakręciła i serducho mocniej zabiło:))). Byłam, widziałam i... się ZAKOCHAŁAM. Kocham te miejsca, ten Kraj i tak po cichu marzę, że kiedyś jeszcze tam zawitam.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o serpentynę to nieźle podnosi poziom adrenaliny;))).
Anielka pięknie Wam rośnie, śliczny aniołek:).
Trochę się u Was wydarzyło, ale teraz to już będzie tylko lepiej.
Pozdrawiam. Magda
A znak "Uwaga Trolle" spotkaliście?
OdpowiedzUsuńLimit pecha chyba juz wyczerpaliscie."Droge Trolli" przerabialam kilka razy jak tylko ktos z Polski w gosci przyjechal.Daj znac jak bedziesz wybierala sie do Oslo.Chetnie ugoszcze:)
OdpowiedzUsuńDagmarko, nie miałam jeszcze okazji pogratulować Wam narodzin Anielki, co teraz z przyjemnością czynię:)Niech dobre anioły otaczają ją swoją opieką. Niesamowita wyprawa:)Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdolina wygląda niesamowicie-ciekawa wycieczka i piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńAle perypetie !! Szczerze współczuję.
OdpowiedzUsuńNa osłodę ta wspaniała wycieczka.
Z tych zdjęć niemalże emanuje świeże, górskie powietrze, i ta harmonia z naturą, i ten spokój...
Zdjęcia gór zapierają dech w piersiach.
OdpowiedzUsuńA Maleńka jest coraz piękniejsza. Ma słodziutki uśmiech.
Pozdrawiam
Widoki śliczne ;) Bobas jaki zadowolony ;)
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka, mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda mi się zawitać do Norwegii. A niunia jaka dzielna, śliczny aniołeczek. Pozdrawiam i życzę szybkiego powrotu do domku. Agnieszka
OdpowiedzUsuńCóż, życie...
OdpowiedzUsuńWycieczka super, gratuluję odwagi, bo wyprawa z takim maleństwem, to nie lada wyczyn! Fenomenalne widoki. Ale zimie mówię zdecydowanie NIE, pomimo, ze u nas dzisiaj 32 stopnie ciepła :-)
cudowne zdjęcia. nawet nie wiedziałam, że może być gdzieś tak pięknie.
OdpowiedzUsuńszkoda mieszkania i Waszych nerwów.
obyście szybko wrócili do siebie.
Anielka coraz piękniejsza.
Piękne widoki! Niunia taka słodka!!!
OdpowiedzUsuńMiłego wypoczynku!
Córcia śliczniutka... widoki dech zapiera... życzę szybkiego powrotu do własnego M i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZima w lecie...coś niesamowitego, chociaż myślę że i w Polsce powoli musimy się zacząć przyzwyczajać ;)Aczkolwiek u nas to bardziej jesiennie i brak tak pięknych widoków:)
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu zalania, ale ciesze się że w Norwegii tak fajnie jest rozwinięty system ubezpieczeń. Życzę Wam dużo słońca i szybkiego powrotu do domku! A córeczka jest przecudna!
Oj, Kochana! to mieliście niezłego pecha z tymi wszystkimi niemiłymi i niespodziewanymi zdarzeniami.. Mam nadzieję, że szybko wrócicie do odremontowanego domu i wszystko się dobrze ułoży.
OdpowiedzUsuńWycieczki takiej to zazdroszczę. Zobaczyć Norwegię, fiordy, to moje marzenie... Pięknie tam!
Uściski!
U mnie dzisiaj 32 stopnie, słońce praży jak na Saharze, dobrze że lekki wiatr jest.
OdpowiedzUsuńTakie widoki przy mojej temperaturze ach cudownie.
Pejzaże cudowne , zaspy na dwa metry wysokości,wyglądają jak tunele fantastycznie.
Mam nadzieję że to pasmo nieszczęść zostanie przełamane jak przyjedziecie do Polski.
Anielka ma śliczny uśmiech, ach skradła moje serducho.
pozdrawiam Was serdecznie
Cudowne widoki ,u mnie słońce prazy a u Was śnieg ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę jak najszybszego powrotu do domu :)
Amelka cudna szybo rośnie
buziaki
Ag
O rany, o rany :)))... muszę odnowić więzi rodzinne z wujkiem, z Oslo. Jak u Was w Norwegii jest pięknie. Fascynują mnie te białe noce, fiordy i Wikingowie. Nie ma co, muszę tam się kiedyś pojawić :-)
OdpowiedzUsuńOMG!!!! Ale wycieczka, dzięki Dagi za piękne foty :)
OdpowiedzUsuńMaleństwo słodkie i jakie dzielne.
Ściskam i życzę szybkiego uporania się z remontem
Krajobraz jak z bajki. Rozmarzyłam się...
OdpowiedzUsuńWitaj Dagmara!
OdpowiedzUsuńAle wspaniały post, warto było czekać:-) Anielka śliczna i jaką ma kreatywną kolorową zawieszkę na nosidełku- ja mam wielką słabość do filcu. Dziękuję za pozdrowienia, my jeszcze czekamy na paszport i w sierpniu do Polski:D A co do norweskich remontów, to doskonale wiem, o co przeżywacie...nasza nieduża łazienka od 3 maja wciąż w remoncie a końca nie widać. Pozdrawiam serdecznie, Maja.
Ojej kochana jak wy dajecie radę, nie ma co lekko nie jest, mam jednak nadzieję, że już wkrótce zamieszkacie u siebie:) Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za piękne zdjęcia, jakie pokazałaś na blogu
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, cudowna wycieczka i niesamowite przeżycia.
OdpowiedzUsuńAle Wasza Niunia i tak "bije" wszystko! :)
Pozdrawiam serdecznie :)
F A N T A S T Y C Z N I E !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNa blogach pokazują się już fotki z upalnych wakacji a Ty nam śnieg serwujesz, he he:)
No to faktycznie pech Cię dopadł. Ale nie ma tego złego, więc głowa do góry i nie zapominaj o nas:)
OdpowiedzUsuńŚcieżka Troli jest na naszej liście miejsc do zobaczenie. Cudne widoki. Dla Waszej Anielki zamiast nosidła polecam chustę, to znacznie wygodniejsze dla podróżującego maluszka. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŚciągnęłam Cię myślami! Wczoraj wieczorem myślałam, że daawno nic nie pisałaś, weszłam na oba blogi. A tu dziś patrzę- są wieści!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że remont zaraz będzie skończony. No i dobrze, że Tż już jest po wycięciu, dobrze że mu się nie rozlał.
A wycieczka wspaniała
Mam nadzieję że wszystko wróci do normy:) a wycieczki zazdroszczę, widoki przepiękne:)
OdpowiedzUsuńBoże jedyny! Nawet nie wiesz, ile radości i szczęścia dałaś mi tym postem. Ja jestem w niebie! Kochana Daga:-) Ja teraz muszę ochłonąć. Napiszę tylko, że Twoja Anielinka jest dzielna i taka słodka na tych zdjęciach. Wy również, ze nie baliście się jej zabrać w taką trasę. Buziaki i uściski:-) Ja idę ochłonąć. Serio. Muszę!
OdpowiedzUsuńCudnie!!!!!!!!!!!!!!! Wakacje moich marzeń!!!!!!
OdpowiedzUsuńoj az sie w glowie kreci od serpentyn
OdpowiedzUsuńwidoki zapieraja dech
trzymam kciuki za szybki powrot do mieszkanka
Trzymam kcuki, za szybkie rozwiązanie sprawy z mieszkankiem.
OdpowiedzUsuńI gratuluję cierpliowści, teraz to już pewnie bliżej jak dalej ! :D
A co do wycieczki, mhmmmm, marzenie.
Idealne zdjęcia na polskie upały, bardzo chłodzące ! hihihi :D
A do tego te wszystkie widoki, i białe noce ! muszę kiedyś to zobaczyć na własne oczy ! ;>
Póki co pozdrawiam,
dobrej nocy,
Maedlein ♥
Widze, ze u Was sie dzieje- ale jak to mowia: wszystko dobre, co sie dobrze konczy!
OdpowiedzUsuńA zdjecia i widoki- boskie. Mam slabosc do gor, dolin i rzek. Kocham wodospady. W ogole wyglada na to, ze Norwegia to kraj idealny dla mnie :)
Cudowna wycieczka, przepiękne widoki! A ten śnieg w sam raz na ochłodę, bo u nas upały.
OdpowiedzUsuńAnielka przeurocza!
Ninka.
No to troszkę umęczycie się mieszkająć poza domem!!! Ale wycieczka!!!Piękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńWspaniała wycieczka.A zdjecia zachwycajace,
Anielinka- Śliczna dziewczynka.
Pozdrawiam serdecznie
Przepiękna wycieczka!dziękuję za tyle zdjęć,jest czym marzyć:)a Tobie Kochana życzę,żeby wszystko było już dobrze!Anielka rośnie i jest po prostu cudowna!ucałuj Ją i trzymajcie się cieplutko:*i duuużo zdrówka dla Waszej trójki!
OdpowiedzUsuńm.kuternowska@gmail.com
Okolice Geirangerfjord znam głównie z 53-tomowej sagi "Akuszerka" (Stranda, Saeterdalen, Bordal, Trollheim), którą aktualnie kończę czytać, a dzięki której wielokrotnie "podróżuję" po tych okolicach na Google Earth i 360 Cities ;) Przepiękne miejsce, a widoki przyprawiają o szybsze bicie serca, nie tylko z racji ich uroku, ale również dlatego, że strach pomyśleć jak tam musi być stromo ;)) Przepiękne miejsce :) Pozdrawiam was serdecznie.
OdpowiedzUsuńKurczę, aż się wierzyć nie chce, że tyle śniegu jeszcze! Byłam tam w sierpniu w tamtym roku, wjeżdżaliśmy drogą Troli autobusem piętrowym, kierowca zakręty musiał brać na dwa razy. Norwegia jest piękna, a widok na fiordy wspaniałe i niezapomniane!! Mieliśmy szczęście, bo pogoda była przez 5 dni superowa.
OdpowiedzUsuńDagmaro, życzę Wam szybkiego powrotu do domu i dużo zdrówka :-)
Dobrze, że coś napisałas, bo trochę się martwiłam taką długą nieobecnością na blogu.
Acha dziewczyny, jak chcecie zobaczyć Norge za małe pieniądze, to polecam wyjazd z Hubtourem ze Szczecina, właśnie z nimi byłam na wycieczce!
buziaki
Mariola
Ja mam ochotę się wybrać!!! Trollstigen to nasze niespełnione jeszcze marzenie. Rok temu o tej porze byliśmy za Kołem Podbiegunowym... A teraz, smażąc się w słońcu polskiego południa, marzymy o chłodzie, śniegu i tych krajobrazach, od których aż zapierało dech.
OdpowiedzUsuńZ zachwytu zabrakło mi słów...
OdpowiedzUsuńSuper wycieczka. Piekne widoki i zadowoleni turysci. I Anielka jak pieknie sie usmiecha- tez jej sie podobalo.
OdpowiedzUsuńA Norwegia piekny i 'dziki' kraj. W sensie ze natura taka czysta i nieskazona. Pewnie jak Wam Anielka troszke podrosnie to czesciej bedziecie wybywac na takie wycieczki. no moze dluzsze. Bylam pare razy w tym kraju i zawsze milo wspominam Norwegow i sama Norwegie.
Pozdrawiam z Zielonej i Deszczowej Wyspy.
Paula
Daguś czasem jest tak w życiu, że wszystko idzie pod górę. Wiadomo człowiek by nie doceniał jak mu dobrze w życiu gdyby ciągle było błogo i spokojnie :) Na szczęście powoli wszystko już u Was wraca do normy.
OdpowiedzUsuńKochana bardzo Ci dziękuję za te cudowne zdjęcia. Marzy mi się Norwegia od wielu lat. Dzięki Tobie mogę się choć na chwilkę tam przenosić :)
Buziaki dla Ciebie i całej rodzinki..
Agata
Jak to się zwykło mawiać ,,nieszczęścia chodzą parami,,.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście niefortunny zbieg okoliczności, dobrze ,że wszystko wraca do stabilizacji.
Małą mogłabym ,,zjeść,, ;)
p.s. Widoki zapierają dech w piersi
to jest jedno z moich marzeń wycieczkowych : Norwegia :)
OdpowiedzUsuńkiedys i ja tam bede :)
Życzę Wam szybkiego powrotu do domku. Wspaniała wycieczka - pewnie wiesz że ta drogą jedzie się na Nord Cap - mekkę pasjonatów rowerowych - mamy z mężem marzenie kiedyś wybrać się na nord cap rowerami i na pewno też będziemy jechać tą drogą - mam nadzieję że uda nam się to marzenie zrealizować.
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia, aż trudno uwierzyć, że są takie piękne miejsca :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
WOW!!! widoki sa przepiekne!!!te serpentyny z autostrad... no i ten snieg-to jest najlepsze...latem 2 m sniegu..?! a jak wyglada tam zima???
OdpowiedzUsuńA u nas mowia ze zima sroga,nie chce wiedziec jak tam zima wyglada...Zycze szybkiego powrotu do domuku i zakonczenia remontöw popowodziowych !!
Niesamowite!!! U nas 30 stopni i przydałoby się trochę tego śniegu na ochłodę! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
http://atmosfera-aleksandra.blogspot.com/
Pozdrawiam!
A.
Pięknie, marzy mi się taki wyjazd -dzięki choć za namiastkę:)
OdpowiedzUsuńAnielka prześliczna:)
Życzę szybkiego powrotu do domu:)
Jeju ale ty masz tam pięknie!Tylko pozazdrościć...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Upss, współczuję "przygód" z mieszkaniem :( ale dobrze, że ubezpieczenie wszystko pokrywa.
OdpowiedzUsuńWycieczka, ach! Widoki niesamowite, zapisuję sobie na liscie "do odwiedzenia".
I Kochana Anieleczka z pięknym uśmiechem :)))
Pozdrawiam!
Ochhh...cudowne widoki, wspaniale opowiedziane i zilustrowane zdjęciami... :) Mam nadzieję, że kiedyś też tam będę mogła być :) A na razie pocieszę się Twoją fotorelacją :) Córcia słodziutka! Życzę szybkiego ujarzmienia w końcu spraw mieszkaniowych... :) Pozdrawiam cieplutko! :)
OdpowiedzUsuńNie ma tego złego :), dobrze że się tak skończyło, i Trondheim - marzenie ...
OdpowiedzUsuńcudna wyprawa!
OdpowiedzUsuńostatnie zdjęcia serpentynowej drogi po prostu niesamowite!
A z Anielki podróżnik jak z mojej Zosi :)...może to taki rocznik podróżników od małego?
Pozdrawiam!
Współczuję doświadczeń, ale widzę, że radzicie sobie świetnie. Zdjęcia niesamowite. Podróż po takich drogach to moje marzenie. Anielka piękna i całkiem już duża :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy!
Piękne zdjęcia! Jestem pod wrażeniem i aż sama rozmarzyłam się na taką podróż.
OdpowiedzUsuńo ja.....
OdpowiedzUsuńtylko tyle mogłam wydukac, bo to najpiekniejszy widok jaki moglam zobaczyc.
pozdrawiam i dziekuje:)
Piękne zdjęcia i piękny kraj:)Parę lat temu byłam na Trollstigenie:))Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWspomnienia, wspomnienia. Laborantka A miała wielką przyjemność podziwiania drabiny troli, Geirangerfjord i innych cudowności Norwegii osobiście i na pewno jeszcze tam wróci, by pokazać to wszystko dzieciom. Dzięki za miłą chwilkę przy zdjęciach i powodzenia w stawianiu czoła przeciwnościom losu.
OdpowiedzUsuńZ sentymentem patrzę na te zdjęcia. Cudowne rejony, które miałam szczęście odwiedzić na początku lipca: drabina Troli - jazda autokarem po serpentynach to wrażenia niezapomniane. Nawet zdjęcia bałam się robić:-) A fiordy to chyba najpiękniejsze krajobrazy jakie widziałam. Zazdroszczę Ci mieszkania tak blisko wyjątkowej natury. Pozdrawiam z Polski, Asia
OdpowiedzUsuńmała pomyłka - na początku czerwca:-) a nie lipca
OdpowiedzUsuńobledne zdjecia!! bo ze widoki cudowne to jedno, a ze tak pieknie umiesz je pokazac to zupelnie najwazniejsze jest :-) cudowna coreczka! i blog piekny! poczytam z ciekawoscia :-)
OdpowiedzUsuńJa mam ochotę się wybrać! Niesamowicie pięknie! :) Współczuję tych wszystkich niemiłych przejść z mieszkaniem, życzę szybkiego powrotu do swojego domku!:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia jak i cały Twój blog...trafiłam tu przez przypadek ale chyba tu zostanę ;)też mam córeczkę Nelkę urodzoną 28.12.2011 pod polskim niebem, pozdrawiam serdecznie z Borów Tucholskich Mariola
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam co u Was? :-) Mam nadzieję, że w końcu mieszkacie u siebie i że zdrowie Wam dopisuje
OdpowiedzUsuńCudownie!!! Pięknie!!! REWELACYJNIE!!! Ja też tam chciałabym być :-)) może kiedyś.... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, a jak pech to pech. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOj Kochana właśnie sobie pomyślałam co u Ciebie się dzieje, a tu takie cuda na kiju :)))) wracaj już do siebie szybciutko !! Malutka cudna a widoki jak zawsze bajeczne !!!! nie ma tego złego jak to się mówi .. Ściskam cieplutko i czekam na kolejne wpisy ..
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńNorwegia jest piękna. Gdybyś miała chwilę czasu chętnie zadałabym Ci parę pytań. Wybieramy się z mężem do Szwecji i Norwegii w przyszłym roku może mogłabyś dać parę dobrych rad.
Pozdrawiam
Karolina
Uwielbiam Norwegię, moja pierwsza wycieczka właśnie obejmowała te trasy, które opisujesz, wspomnienia wracają i tęsknota aby tam jeszcze raz powrócić.
OdpowiedzUsuńAlez cudności. Droga Trolli robi wrażenie, Geiranger i fiord ach brak słów......... Jak ja bym chciała jeszcze raz tam pojechać.
OdpowiedzUsuńKłopotów z mieszkaniem nie zazdroszczę. Remontu tym bardziej.
A córcia niech rośnie zdrowo i szczęśliwie
Piekne miejsca, chcialabym jeszcze raz je odwiedzic, jedne z piekniejszych miejsc na ziemii ktore odiwedzilam :) serdeczne pozdrowienia
OdpowiedzUsuń