środa, 4 sierpnia 2010

W stronę bieguna północnego


Czyli relacja z biwaku :)

W piątek po 17.00 wyjechaliśmy z Vikhammer ( miejsca zamieszkania, w wolnym tłumaczeniu z "Zatoki młoteczkowej" O.o jeśli chodzi o nazwy miejscowości, to można Norwegom pogratulować pomysłowości. Wiele z nich ma w sobie słowo "hammer" - młoteczek, także mamy tu "Mały młoteczek", "Psi młoteczek" itp... nie bardzo kumam, ale co tam ;)

Pogoda psia była faktycznie, tzw "pod psem". Jak zaczęło lać, tak sobie padało do rana z mini przerwami :(
A my wybraliśmy się pod namiot. I muszę przyznać, że to mój pierwszy raz! :) Tak jakoś w moim życiu się złożyło, że pod namiotem nigdy nie spałam :( A natchnęła mnie Elisse :* jak pokazywała swoje pamiętniki z podróży, już spory czas temu. Wystarczyło jedno moje hasło, do Męża: "Może tak pod namiot? zwiedzimy dalsze zakątki Norwegii?" (Bo spać w hotelu... nie muszę pisać, że za drogo? ;) a Mąż od razu podłapał temat, bo taki wypad marzył mu się od dawna. Ja - typowy mieszczuch ;) byle pająk i dreszcze :/ no ale, w końcu raz się żyje :) 

Jeszcze w Polsce kupiliśmy namiot, śpiwory itp. D. miał radochę, podczas dokupowania różnych przydasi biwakowych już tu w Norwegii :) Pokazywał mi jakąś siekierkę "w razie czego, jakby miało nas jakieś zwierzę zaatakować" - mówił. "Tak, Kochanie tak, jakie zwierzę, się pytam?" - żartowniś! bardzo motywujące to było. Ja tu myślę o noclegu nad wodą, a ten mi tu mówi o środku lasu - never!

Także zatrzymaliśmy się nad wodą, nie było to najpiękniejsze miejsce, ale wybijała 22.30 i wypadałoby się juz zatrzymać.


W sumie to moze i dobrze, że lało całą noc ;) Na szczęście namiot spisał się na medal :) nie zmokliśmy nic a nic :) a to, że lało oznaczało, że nie słyszałam żadnych szmerów, tylko szumiącą wodę dodatkowo i jadące od czasu do czasu samochody, bo niedaleko jezdni to też było.


Ranek powitał nas bez deszczu, ale pochmurnie. Jak pierwsza noc pod namiotem? nawet nawet :) ze trzy razy się budziłam i sprawdzałam czy jeszcze nie pływam w wodzie ;) Po śniadanku, jak już wsiedliśmy do samochodu ruszając dalej w trasę, znowu zaczęło padać :/ 

Niedaleko naszego noclegu, okazało się, że zaczyna się już północna Norwegia, witająca wielka bramą wjazdową :)


Dla nie wtajemniczonych mapka - gdzieśmy byli:


A tu jeszcze taka ciekawostka poniżej. Obok bramy był postój dla campingów, z tego co zrozumiałam. Za zatrzymanie się i nocleg w tym miejscu trzeba było zapłacić. Należało odpowiednią kwotę pieniedzy włożyć do koperty i do woreczka, wiszącego na tablicy (koszulka foliowa). Coś takiego w Norwegii jest rzeczą normalną, często gdzieś trzeba płacić w ten sposób. Np w Oppdal jeździliśmy po wiejskie jajka, nikt ich nie sprzedawał, tylko koło kurnika znajdowała się komórka z jajkami na wytłaczankach, obok cena, koperty i otworek, do którego należało wrzucić kopertę z kasiorką i danymi kupującego, ile jajek wziął itp :) - w PL - takie coś jest nie do pomyślenia! Jajek dawno by juz nie było i pieniędzy również...

Następnie dojechaliśmy do Mosjoen. Miasteczka, gdzie znajduje się wiele starych, bardzo urokliwych domeczków.





Tutaj mojego D. ogarnęło małe rozgoryczenie i niechęć do nauki norweskiego. Niestety w Norwegii co kawałek mówią innym dialektem :( sam jezyk norweski można podzielić na książkowy i mówiony. Niby ksiażkowego wszyscy się uczą, ale nie wszyscy znają (np. starsi Norwegowie) bo on od niedawna wszedł do szkół. To jest naprawdę przykre. I to nie jest tak, że my nie mozemy ich zrozumieć, oni siebie na wzajem nie rozumieją! my jak pojedziemy w góry, to prawdziwego górala jakoś zrozumiemy, a oni tutaj ludzi z innego regionu juz nie bardzo :/ mój Mąż pytał się o coś w sklepie, to wytrzeszczali gały i najchętniej przeszliby na angielski O.o


Po drodze na biegun północny mijaliśmy przepiękne widoki, ale przez to, że było pochmurnie, zdjecia robione z samochodu wyszły lichawo :(

I dotarliśmy na miejsce:)


Oto przed Wami biegun północny:


Specjalnie mnie nie zachwycił :/ W tym miejscu zaczyna się koło podbiegunowe. Nie ma tu żadnej miejscowości. Tylko ktoś robi sobie w tym miejscu interes. Wybudowano cuś, gdzie znajduje się restauracja i sklep z pamiątkami rzecz jasna :) no i duży parking. W sklepie z pamiątkami oczywiście sprzedawano wszelkie przedmioty na których dało się nadrukować "arctic circle" z globusem z zaznaczeniem koła podbiegunowego. Obok budyneczku, piękne widoczki i miejsce, które może kojarzyć się z "Blair witch project" ;) Nie wiem w ilu krajach jest taki zwyczaj, bynajmniej tu jest, ze turysci zdobywający jakąś górę, miejsce (nie koniecznie pieszo) zabierają ze sobą kamień i w tym miejscu układają takie "kopce". Na jednym kamieniu była nawet tabliczka z imionami i nazwiskami jakiegoś państwa z Niemiec, i data 1990r. bodajze ;)


Na koniec jeszcze pamiątkowe zdjęcie, pt:
" Kochanie, ta pani chyba weszła w kadr"


No i droga powrotna do domu, jak widać kawałek mieliśmy do Trondheim


Ja na te miejsce mam inny pomysł. Skoro na mapie pokazuje się koło podbiegunowe np niebieską przerywaną linią to czy tutaj nie można było co jakiś czas umieścić takiej przeskalowanej przerywanej linii, zrobionej z jakiegoś tworzywa, o niebieskim kolorze? Po jednej i po drugiej stronie jezdni. Juz z dala, z samochodu było by widać gdzie ta linia przebiega, a oni w miejscu przebiegu poumieszczali druciane globusiki co jakiś czas, których na pierwszy rzut oka nie widać. Nie podobało mi się :/ Ale na kole byłam :D :P

Innym razem, może wybierzemy się dalej na północ, ale to na więcej dni i z chęcią z jakimiś znajomymi.

Drugi nocleg z soboty na niedzielę był w o wiele piękniejszym miejscu. Była 00.30 jak rozkładaliśmy namiot, i zapadał zmrok. Szczerze powiedziawszy ciężko tak znaleźć takie miejsce, gdzie "Mąż nocą nie musiałby z siekierką na zwierzę wyskakiwać w środku nocy" ;)

Wjechaliśmy chyba na teren prywatny. Na szczęście w domku nikogo nie było, baa nawet domek był otwarty. My rozbiliśmy się obok. Ślicznie tam było. Dalej od ulicy, obok strumyczek płynął. Z rana obudziło nas słoneczko, skrzeczące mewy. D. zrobił śniadanko :)



I ruszyliśmy dalej, jadąc już bocznymi drogami, gdzie podziwialiśmy piękne widoczki :)
Fjordy:





Być w Norwegii i łosia nie widzieć? pierwszy raz widziałam :)


Nie tylko na znaku ;)


O proszę jeszcze z profilu:


Postój na grilla w równie urokliwym miejscu... prywatnym...


Też właścicieli nie było, a po drodze nie mijaliśmy żadnych specjalnych postojów, więc zaryzykowaliśmy zjeżdżając w boczną dróżkę. Domek nad wodą. Skałki.
Ja warzywka, D. mięsko.

I to tyle opowieści, aaa do domu dobilśmy o 2.00 w nocy.

Nie wiem, czy ktoś przeczytał całość? bo obawiam się, ze mogłam zanudzić :/
Chciałam tylko powiedzieć, ze miło mi, ze zaglądają tu osoby, które również mieszkają w Norwegii, że tyle tu nowych osób zagląda, zostawiacie miłe słowa :* Chciałabym również i Was poodwiedzać, tylko teraz nie bardzo mogę i nawet na mejle poodpisywać :/ Mam tu internet od 17.00 do 8.00 rano, w dzień niet :((((((( będziemy to musieli zmienić, ale nie wiem kiedy. Czasem wstaję z Mężem o 6.00 rano i na te 2h wchodzę na neta, ale jest to raczej dla mnie "duży wysiłek" ;) Takze wybaczcie mi plz! bo czasem zdążę napisać post, wejść na 2 inne blogi i finito mego czasu... ale postaram sie jak tylko będę mogła. :)

P.S. Następnym razem będzie o łupach klamociarnianych ;)

Pozdrawiam,
Dagmara :)

40 komentarzy:

  1. Ja przeczytałam dokładnie wszystko, od deski do deski ;)) Piękna wycieczka, cudowne widoki, ach, marzy mi się taka cudowna wyprawa po Norwegii... Tym bardziej, że bardzo mnie na północ ciągnie - moja babcia jest Karelką ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tez przeczytalam:) Ciekawie piszesz, az chcialoby sie tam byc:)
    Pozdrawiam serdecznie:D
    A w namiocie jeszcze nie spalam;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała,prawdziwa wyprawa na biegun północny !!! Cudowne widoki !!! Norwegia jest piękna.
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja przeczytałam całość;-)
    Świetna wyprawa i super fotki. Oglądając czuje się prawie tak jakbym tam była.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po Twoich opowiadaniach i zdjęciach nabrałam ochoty na zwiedzanie Norwegii,zachwycające fiordy,łosie przy drodze...

    Gratuluję pierwszego razu pod namiotem :) Mój pierwszy raz był tak dawno temu,że za nic w świecie nie pamiętam,miałam może ze trzy latka :)

    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna relacja, piękne zdjęcia mimo deszczowej pogody...człowiek ma wrażenie, że pojechał z Wami na tę wyprawę.

    OdpowiedzUsuń
  7. ach...odetchnęłam pełną piersią już od samego patrzenia na krajobrazy i to czyste powietrze ;)
    pięknie
    post w pełni oddający tytuł bloga !!!

    Jasne, że przeczytałam do końca, poczułam się jakbym 1 nogą stąpała już po kole ;)

    sprawa z saszetkami pieniężnymi i otwartymi domkami wczasowymi -rewelacja, która w Polsce za nic by nie przeszła..hehhe
    czy oni są tacy uczciwi? czy też nic nikomu nie brakuje? ;)
    szkoda, że u nas taka niufność..

    aaaa domek nad kamienym wybrzeżem (z ost.posiłku) fantastyczny - marzenie

    P.S. zacieram ręce już na łupy klamociarskie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Super wycieczkę mieliście ;)Mnie wciąż zaskakuje ich uczciwość i zaufanie do ludzi, w sumie przyzwyczaiłam się do tego i fajnie mi z tym, bo przynajmniej nikt mi na ręce nie patrzy ani nie podejrzewa. Nawet wychodząc z domu do sklepu czy jadąc gdzieś na zakupy, nie zamykam drzwi na klucz, auto stoi z kluczykami w środku.
    A te ich stragany są bezbłędne, stajesz, wybierasz, żaden sprzedawca nie namawia, wybierasz, płacisz i już, a jak zdobędziesz jakiś szczyt to na dole lub na gorze jest zeszycik i tam się wpisujesz.
    to wszystko daje takie fajne poczucie bezpieczeństwa, niestety kiedy wracam do PL to dziwnie jest mi się przestawić.
    A co do tej pogody to u nas się mówi, ze nie ma zlej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie ;P
    O tych dialektach to już nie wspomnę,masakra, ja się uczę bukmol a córa w szkole nynorsk,a u nas we wsi jeszcze inaczej gadają
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam całość - wspaniała wyprawa!:)
    U nas w Polsce cokolwiek by zostawić otwarte, dostępne lub liczyć na uczciwość, ech szkoda gadać... Miło, że są takie kraje, w których ludzie mają do siebie zaufanie:)
    Jaki ten kosz piknikowy apetyczny:)
    Czekam z niecierpliwością na klamociarną odsłonę:)
    Pozdrawiam cieplutko!:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z łatwością i wielkim zaciekawieniem dotarłam do końca. Dziękuję za wspaniałą wycieczkę po Norwegii.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj uwielbiam takie wypady...W zeszlym roku bylismy pod namiotem Litwa łotwa Estonia z naszym poltorarocznym wtedy synkiem. Super bylo. Teraz narobilas mi ochoty na taka wyprawe, oj bardzo bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwaga- będę skandować: MAŁO!MAŁO!JESZCZE!JESZCZE! usłyszałaś mój głos rozpaczy i drżące dłonie, które wywijają komputerową myszką, żeby znaleźć jeszcze coś!? My wylatujemy w środę i od razu będziemy uderzać na Bergen i Stavanger, bo to nasze marzenie. Przez bramę też przejechaliśmy, ale najdalej na północ to dojechaliśmy do parku narodowego BORGEFJELL. Chcieliśmy strasznie dotrzeć do Koła Podbiegunowego, ale jak poruszasz się autostopem i udajesz się na Północ, gdzie samochodów z każdym kilometrem jest coraz to mniej, to nie jest to takie proste. Strasznie brakuje mi tej skandynawskiej przestrzeni, oddechu, wilgotnego powietrza i chłodu. Uwielbiam ten klimat. Ale juz niedługo! Noclegi pod namiotem są fantastyczne - za pierwszym razem w Norwegii spędziliśmy tak prawie dwa miesiące (4lata temu), za drugim trochę ponad miesiąc (3 lata temu), więc teraz ten dwutygodniowy wyjazd to taki "weekendowy" wypad. Ściskam mocno!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Wspaniała wyprawa! Opis wcale nie był długi - o tak cudownych miejscach mogłabym czytać codziennie :)

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  14. Pewnie, że całość przeczytana. Oj też pamiętam takie deszczowe dni, zwłaszcza 1 w Bergen, kiedy kurtki deszczówki na nic się zdały.

    A co do folijek na pieniążki, płaciliśmy kiedyś w najbardziej odległym miejscu, jakie mogłam sobie wyobrazić i też pomyślałam, że w PL to nie do pomyślenia.

    Jeśli chodzi o nocowanie, to niby można rozbić się wszędzie, tylko unikać prywatnego terenu, ale pamiętam, że trudno nam było znaleźć coś super. Wszędzie skały, las.. to duże wyzwanie kawałek terenu pod namiot odszukać, zwłaszcza, że nasz wielki, jak dom;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Spełniasz moje marzenia, przejęłam je od męża, zwiedzam Norwegię;-) Podróżuj jak najwięcej i dużo pokazuj.Ślicznie piszesz i robisz ładne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  16. Całe, calutkie. Świetna wyprawa :) A o zobaczeniu łosia oko w oko to na razie ino marzę. Cudnie tammm!

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny blog :) Uwielbiam go czytać i oglądać zdjęcia z tak dla mnie egzotycznej północy ;)
    Pozdrawiam Cię serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dagmarko a ja przeczytałam az dwa razy a zdjęcia obejrzałam już 5 razy L( Mało mi.
    Powiem ci że zazdroszczą Tobie tych klimatów.
    Wycieczka i pierwszy raz pod namiotem rzezcywiście wspaniale się udała. Mi powiało prawdziwym skandynawskim powietrzem.
    Co mnie urzekło to te domki, woda, pochmurna pogoda. Takie proste w formie, a jednoczesnie wszytko takie urokliwie "mroźne" PIĘKNE !!!

    Chyba dobrze Ci tam, nieprawdaż?

    A dzień urodzin miałaś tez pełen wrażeń. Ach te stare - nowe budynki

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  19. czy maz jako ten miesozerny nie zasadzal sie z siekiera na losia ?
    pieczone losie moze byc calkiem smakowe ;) ale to juz chyba na dluzsza wyprawe bo los dosc duzy , moglby nie dac rady zjesc calego ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Przeczytałam całość i bardzo mnie wciągneła relacja z wycieczki. Widoki rewelacja, zazdroszczę i nie mogę się doczekać więcej!

    OdpowiedzUsuń
  21. Dotarłam do końca z pewnym rozczarowaniem że to już koniec ;)
    Piękne opisy i fotki, mimo niepogody.
    Przygody fajne.
    Fajnie, że dzięki Wam można się dowiedzieć czegoś o innych zwyczajach i ludziach :)
    Czekam na łupy :D

    Buziaki

    ps- nie tylko pani w kadr weszła, jakieś zwierzę Ci nad głową wisi ;p

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja tez dobrnęłam do końca! Z wielką przyjemnością.
    Świetna relacja!!
    Trzymaj się Daguś!

    OdpowiedzUsuń
  23. Uff ;) to się ogromnie cieszę :)

    Pauluś - no to faktycznie dawno temu! ale to fajnie miałaś, bo rodzice Cię zabierali :) u mnie raczej mowy o tym nie było, a teraz jak mamie powiedziałam, że kupiliśmy namiot itp to jakoś to dziwnie skwitowała :/ że po co, że ja pod namiot? bla bla... a fajnie było :)

    Agi - człek u nas nieufny bo i co komu po ufności jak Cię okradną, "okazja czyni złodzieja" jak mówią ;) ale w Norwegii pod względem naprawdę jest inaczej, jak gdzieś coś leży np rower w rowie, to nie znaczy, ze ktoś go zgubił, a Ty znalazłeś, tylko ktoś tam go zostawił, a Ty go nie tykaj, bo nie Twój ;)

    Niewielka - myślę też ze oni trochę robią się przezorni prze napotkanych Polaków, którzy jednak nie byli uczciwi :/ czasem mam takie wrazenie :/
    O tych skrzynkach wiem ;) sama się wpisywałam, przeglądaliśmy zeszyt i szukaliśmy Polaków :)))

    Mójzaczarowanyświat - łał :) z takim maluchem! to podziwiam, choć myślę, ze całkiem sympatycznie musiało być :)

    Otta - na prawdę jestem pod wrazeniem! tyle dni pod namiotem! :) a wiesz że też mi się marzy Bergen i Stavager, mieliśmy tam polecieć samolotem i zabrać namiot, ale odłożyliśmy tę wyprawę na inny czas ;) straszliwie chce pojechać w to miejsce z pocztówek, to takie urwisko niczym kanion unoszący się nad miastem, pewnie tam bedziesz :)

    fiorello - no właśnie się zastanawiałam nad tym, czy można wszędzie się rozbić, są specjalne miejsca biwakowe, ale to kosztuje, więc odpada, moze raz kiedyś i tyle, ale to fakt, ze cieżko znaleźć takie miejsce, tam gdzie był pierwszy nocleg, było dosyć skaliście i śledzie źle wchodziły, widzieliśmy kilka takich miejsc niby fajnych ale na skale... a się domyślam, ze nie można w miejscu prywatnym, ale cóż zaryzykowaliśmy, stwierdzając ze najwyzej w srodku nocy przyjedzie właściciel i nas pogoni ;) raz też na grila zatrzymaliśmy się chyba na prywatnym molo, ale do końca nie wiem, bo kilka domków letniskowych było obok, my tu grilujemy a tu kuter podpływa, mój tato podszedł zapytać, czy my sobie tak mozemy tu... gadka szmatka z Norwegami a tata wraca z kilkoma rybkami, które złowili! :))) oczywiście pozwolili dalej grilować

    Barbaratoja :) zapraszam do zwiedzania :) będzie mi miło :)

    Sarmatix - dziękuję :)

    Mili :) na razie nie narzekam ;)

    Agnesha - mój Mąż niechcący przeczytał Twój komentarz i zapytał się co za bzdury na tym blogu wypisuję, bo on siekierkę kupił na gałązki ;) na szczęście obyło się bez rzucania na zwierzynę ;) a łosie tu jadają, nie wiem czy D. jadł... muszę spytać ;)

    Kasiu - no właśnie zauwazyłam jakiś lis się chyba na mnie czaił ;)

    Dziękuję za miłe słowa :)

    OdpowiedzUsuń
  24. przeczytałam, bo to wycieczka moich marzeń:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jej, nie ma nic co by mi przeszkadzało, nie zainteresowało, czy też w jakiś sposób wzburzyło. Wszystko co opisałaś jest piękne i zaskakujące (chociażby pootwierane domki, pieniążki w kopertach - u nas nie dość, że się człowiek pozamyka na 7 spustów to i tak go okradną). Relacja, zdjęcia mimo pogody bardzo udane. Dziękuję, że się podzieliłaś z nami swoją przygodą :)

    Pozdrawiam ciepło
    Ivonn

    OdpowiedzUsuń
  26. Daguś,jak ja Ci zazdroszczę:).
    Byłam w Norwegii w 2002r.Co prawda przez kilka dni, ale to wystarczyło, abym zakochała się w tym kraju. Łezka kręci się w oku gdy oglądam twoje foto. Zdjęcia są przepiękne, ale nie oddają tego co można poczuć, zobaczyć. Ten klimat, fiordy, białe noce, panująca tam atmosfera, życzliwość mieszkańców. Moim marzeniem jest tam kiedyś wrócić:)(choć na chwilę). Jeśli byś chciała to mogę polecić Ci kilka miejsc które warto zobaczyć. pozdrawiam.
    Jeśli pojedziesz dalej na północ w kierunku Nordkapp, Przylądka Północnego to spotkasz spacerujące po ulicach renifery (zachowują się jak przysłowiowe święte krowy). Na You Tube jest filmik który doskonale to pokazuje.
    http://www.youtube.com/watch?v=CTf7j3O_GLE.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeśli chodzi o te kopce ułożone z kamieni. Podobno jest to związane z jakąś legendą. Jeśli ułożysz taki kopczyk to dobre Trolle pozwolą Ci tam wrócić.

    OdpowiedzUsuń
  28. jaka wspaniała wyprawa!
    no a ten łoś, co Ci tak pozował hehe, wiedział chyba, że pokażesz go szerszej publiczności :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Maglandia - dziękuję za info! :) filmik obejrzałam z Męzem :) on widział renifery już ;) ja sama takiego oswojonego w zagrodzie :) jak masz co polecić pisz na mejla :) z chęcią się czegoś nowego dowiem :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Piękne zdjęcia! Łosiu debeściak:P

    OdpowiedzUsuń
  31. Witaj Dagmaro :)
    Wszystko przeczytałam i dotarłam do końca opowieśći :)
    Gratuluję udanej wyprawy,my z mężem kochamy Skandynawię i kilka wypraw już za nami, ale ciągle jeszcze nam mało, hihi
    dziękuję za świetne zdjęcia, miło jest przypomnieć sobie te strony :)
    pozdrawiam serdecznie
    ula

    OdpowiedzUsuń
  32. ŁOś mi sie od razu z alaską skojarzył. Domki na palach mnie zauroczyły. Lece dalej czytać- w końcu myć nie trzeba sie codziennie hihi

    OdpowiedzUsuń
  33. Kochana, siedzę juz tutaj któryś dzień i nadrabiam zaległości! Nie miałam Cię na pasku bocznym, i kurde nie wiedziałam,że tu teraz tyle tego :) W końcu , myślę zajrzę, czemu kurcze nic na blogu nie piszesz tyle czasu..no i trafiłam tutaj:) Niech żyje spostrzegawczość !:))))
    Wyprawy zazdroszczę okrutnie, ja już się tak wybieram parę lat do Norwegi i dojechać nie mogę, no ale w planach jeszcze Szwecja i Finlandia, a to kurcze kosztowne bardzo..poczekam ,aż młode się wyprowadzą :)))
    Cudnie tam mieliście, więc dalej zazdroszczę jak cholera, choć łosie widuję regularnie u siebie pod domem :))))
    A ten dzbanek na pasku- czerwony w białe kropeczki jest BOSKI!

    Buziole Dagmarko, a ja lecę dalej czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Właśnie trafiłam na Twój blog i sobie z przyjemnością czytam po kolei posty.
    Wspaniała wycieczka, piękne widowki, tylko pozazdrościć. Ja jestem pasjonatką wycieczek rowerowych i takie trasy zazwyczaj pokonujemy z mężem rowerami. Może kiedyś wybierzemy się do Norwegii i zdobędziemy Mekkę rowerową czyli Nord Cap :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
    Ps.1 Oprócz blogu o rękodziele posiada też stronę o moich rowerowych przygodach. www.mbike.private.pl
    Ps.2 tez mamy namiot Fjord Nansen i jestesmy nim zachwyceni, przezyliśmy w nim już nie jedną ulewę a najlepsze jest to że mieszcza się w nim nasze rowery i my :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Kurczę, trafiłam tutaj przypadkiem (skusił mnie kurs bielenia za który serdeczne dzięki) i tak jakoś zachciało mi się wrócić do początków bloga. Wiesz nadziwić się nie mogę. Mieszkam w Norge kilka lat ale na żadne wycieczki mnie nie stać bo kasa idzie w kredyt i remont domu a co za tym idzie czasu brak na wszystko. Chyba przeniose się do Trondheim bo tak i kasa i czas wolny :P
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  36. Uwielbiam Twoje posty na temat Norwegii. Kocham ten kraj i marzę, żeby tam zamieszkać, póki co byłam tylko na urlopach. Z miłą chęcią oglądam Twoje rękodzieło, ale też opisy krajoznawcze. A norweskie zdjęcia cieszą moje oczy niezmiernie! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  37. Od ponad dwu lat czytam Twojego bloga ale post o północnej wycieczce jakoś przegapiłam. Ciekawie piszesz. My mieszkamy jakieś 220km na południe od Norkapp i kiedy w kwietniu topniały śniegi łosie pasły się na łące za naszym oknem:).
    Namiotowe życie oswoiłam w podróży poślubnej, choć wielbicielką nie jestem.
    Teraz marzy nam się zwiedzanie środkowej i południowej Norwegii, ale to może kiedyś jak dzieci odrosną.
    Pozdrawiamy Cię z PN:))

    OdpowiedzUsuń
  38. hei !
    Ja też przeczytałam i cieszę się że dopiero teraz ! Powód - ponieważ w te ferie jadę !!!!
    Jakieś 700 km przede mną , ale chyba warto !
    Pozdrawiam z Todalen - AnnaMaria

    OdpowiedzUsuń
  39. natrafiłam na bloga szukając inspiracji do urządzenia pokoju dla 2 letniej córeczki, klimat, atmosfera, nastrój, kolorystyka, którą pokazujesz jest cudna! od kilku godzin siedzę, zaczytuje się i wpatruję zaczarowana ... i jeszcze tak pięknie piszesz i pokazujesz Norwegię, nasze marzenie, które próbujemy zrealizować od 2 lat, może w tym roku się wkońcu uda zwiedzić :) póki co, tworzymy sobie małą namiastkę wystrojem domu na Śląsku :) dzięki za pozytywną energię :)
    basia :)

    OdpowiedzUsuń

Anonimie - jeśli chcesz się wypowiedzieć, podpisz się ;)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...