Pewnie każdy z Was, miał okazję zjeść ciasteczka, o kształcie orzeszka z nadzieniem w środku :) Ja pamiętam je z podstawówki, jak kiedyś kolega z klasy, przyniósł je na imprezę andrzejkową, potem po kilku latach robiłam je z moim D. bo okazało się że jego znajomi mieli maszynkę do ich wypiekania - przywiezioną z Rosji ( u nas jakoś nie można było jej dostać, a internet wówczas raczkował ;)
I tak jakoś ze 3 lata temu, gdy przez ten internet dało się ją zamówić - maszynka znalazła się u mojej mamy i się kurzyła, w ogóle nie używana...
Więc postanowiłam upiec troszkę orzeszków na te święta :)))
Przepis zaczerpnięty stąd - klik. Tylko ja do nadzienia nie dałam ani kakao, ani wiórków kokosowych tylko ziarenka z laski wanilii :) Taka maszynka do orzeszków wygląda tak:
I ciasteczka wypieka się nad palnikiem. Wszystkim smakują i trzeba je schować, by do świąt nie zniknęły :P Myślę więc o wersji elektronicznej dla nas ;)
I czwarte opowiadanie dla Was - w IV-tą niedzielę adwentu:
Opowieść wigilijna: Miejsce w Raju
Wiele lat temu, w północno-wschodniej Brazylii, żyło sobie
pewne ubogie małżeństwo. Jedna kura - to wszystko, co posiadali. Tylko
dzięki jajkom,
które znosiła udawało im się jakoś wiązać koniec z końcem.
Jednak w wigilię Bożego Narodzenia kura zdechła. Mąż, wiedząc, że pieniędzy, które im zostały nie wystarczy nawet na najskromniejszy posiłek, udał się po poradę do księdza.
Ksiądz, zamiast dać mu pieniądze, powiedział tylko:
"Zawsze jest tak, że gdy Bóg zamyka przed człowiekiem jakieś drzwi, uchyla też jakieś okno. Za pieniądze, które masz, nie kupisz prawie nic. Idź więc na targ i kup pierwszą rzecz, jaką ci ktoś za nie zaoferuje. Ten zakup będzie miał moje błogosławieństwo, a ponieważ Boże Narodzenie to czas cudów, wydarzy się coś, co zmieni twoje życie na zawsze.
Mężczyzna nie był do końca przekonany co do słuszności takiego rozwiązania, ale i tak udał się na targ. Jeden z handlarzy zauważył, że mężczyzna błąka się bez celu i spytał, czy czegoś szuka.
"Nie wiem. Nie mam wiele pieniędzy, ale ksiądz polecił mi pójść na targ i kupić pierwszą rzecz, jaką mi ktoś zaoferuje."
Handlarz był bardzo bogaty, lecz mimo to nigdy nie przepuścił okazji by zarobić, choćby zysk był niewielki. Wziął monety od mężczyzny i w zamian dał mu kawałek papieru, na którym coś pośpiesznie zapisał.
"Dobrze, że posłuchałeś rady tego księdza! Zawsze miałem dobre serce, a dziś, w ten świąteczny dzień, sprzedaję ci moje miejsce w Raju. Oto akt własności!
Mężczyzna wziął karteczkę i odszedł, handlarz zaś pojaśniał z dumy, zadowolony z kolejnej udanej transakcji. Wieczorem tego dnia, podczas przygotowań do kolacji wigilijnej w domu pełnym służby, opowiedział tę historię swojej żonie, dodając, że dzięki takiej właśnie bystrości umysłu udało mu się zgromadzić wszystkie swoje bogactwa.
"To haniebne!" stwierdziła jego żona "Żeby zachowywać się w ten sposób i to w dniu narodzin Jezusa! Idź do domu tego człowieka i odzyskaj ten papier, albo twoja noga nie postanie w moim domu nigdy więcej!"
Zaniepokojony gniewem żony handlarz postanowił zrobić to, co mu poleciła. Wypytywał tu i tam o mężczyznę z targu, aż w końcu udało mu się trafić pod właściwy adres. Gdy wszedł, ujrzał mężczyznę i jego żonę siedzących przy stole. Stół był zupełnie pusty, jeśli nie liczyć leżącego na nim kawałka papieru.
"Przyszedłem, ponieważ postąpiłem źle." powiedział handlarz. "Oto wasze pieniądze. Oddajcie mi to, co wam sprzedałem."
"Nie zrobiłeś nic złego," odparł mężczyzna. "Posłuchałem rady księdza i wiem, że to, co od ciebie kupiłem, jest błogosławione."
"Ależ to tylko skrawek papieru! Poza tym, nikt nie może odsprzedać swojego miejsca w Raju. Jeśli chcesz, dam ci za niego dwa razy więcej, niż zapłaciłeś."
Jednak ubogi mężczyzna odmówił, ponieważ nadal wierzył, że wydarzy się cud. Handlarz stopniowo podbijał swoją ofertę, aż w końcu zaproponował sumę dziesięciu złotych monet.
"To nie wystarczy," powiedział mężczyzna, "aby zapewnić mojej żonie życie, na jakie zasługuje, potrzebuje stu złotych monet. Na taki właśnie cud czekam w tę wigilię."
Zrozpaczony handlarz, wiedząc, że jeśli będzie dłużej zwlekał, nikt w jego własnym domu nie zje tego dnia kolacji wigilijnej, ani nie uda się na pasterkę. W końcu zapłacił więc sto złotych monet, by odzyskać swój kawałek papieru. Oczekiwany przez ubogie małżeństwo cud się wydarzył. Jeśli zaś chodzi o handlarza, zrobił dokładnie to, o co prosiła go żona. Jednak żoną handlarza targały wątpliwości - może była zbyt surowa w stosunku do swojego męża?
Tuż po pasterce udała się do księdza i wszystko mu opowiedziała.
"Ojcze, mój mąż spotkał człowieka, który twierdził, że kazałeś mu iść na targ i kupić pierwszą rzecz, jaką ktoś mu zaoferuje. Mój mąż, widząc w tym szansę na łatwy zarobek, sprzedał mu za kilka monet zabazgrany kawałek papieru, jako dowód sprzedaży swojego miejsca w Raju. Powiedziałam mężowi, że nie ma pojawiać się w domu dopóki nie odzyska tego kawałka papieru. Skończyło się tak, że mój mąż musiał zapłacić sto złotych monet, by dostać go z powrotem. Czy nie posunęłam się za daleko? Czy miejsce w Raju naprawdę kosztuje aż tyle?"
"Po pierwsze, dzięki tej historii twój mąż mógł wykazać się ogromną hojnością - i to dziś, w najważniejszy dzień w chrześcijańskim kalendarzu. Po drugie, stał się narzędziem w ręku Boga, dzięki któremu dokonał się cud. Jeśli zaś chodzi o odpowiedź na twoje pytanie: w chwili, gdy twój mąż sprzedał swoje miejsce w Raju za kilka marnych groszy, nie było ono warte nawet tyle. Jednak fakt, że odkupił je za sto złotych monet tylko po to, by uszczęśliwić swoją żonę sprawił, że teraz warte jest dużo, dużo więcej.
Jednak w wigilię Bożego Narodzenia kura zdechła. Mąż, wiedząc, że pieniędzy, które im zostały nie wystarczy nawet na najskromniejszy posiłek, udał się po poradę do księdza.
Ksiądz, zamiast dać mu pieniądze, powiedział tylko:
"Zawsze jest tak, że gdy Bóg zamyka przed człowiekiem jakieś drzwi, uchyla też jakieś okno. Za pieniądze, które masz, nie kupisz prawie nic. Idź więc na targ i kup pierwszą rzecz, jaką ci ktoś za nie zaoferuje. Ten zakup będzie miał moje błogosławieństwo, a ponieważ Boże Narodzenie to czas cudów, wydarzy się coś, co zmieni twoje życie na zawsze.
Mężczyzna nie był do końca przekonany co do słuszności takiego rozwiązania, ale i tak udał się na targ. Jeden z handlarzy zauważył, że mężczyzna błąka się bez celu i spytał, czy czegoś szuka.
"Nie wiem. Nie mam wiele pieniędzy, ale ksiądz polecił mi pójść na targ i kupić pierwszą rzecz, jaką mi ktoś zaoferuje."
Handlarz był bardzo bogaty, lecz mimo to nigdy nie przepuścił okazji by zarobić, choćby zysk był niewielki. Wziął monety od mężczyzny i w zamian dał mu kawałek papieru, na którym coś pośpiesznie zapisał.
"Dobrze, że posłuchałeś rady tego księdza! Zawsze miałem dobre serce, a dziś, w ten świąteczny dzień, sprzedaję ci moje miejsce w Raju. Oto akt własności!
Mężczyzna wziął karteczkę i odszedł, handlarz zaś pojaśniał z dumy, zadowolony z kolejnej udanej transakcji. Wieczorem tego dnia, podczas przygotowań do kolacji wigilijnej w domu pełnym służby, opowiedział tę historię swojej żonie, dodając, że dzięki takiej właśnie bystrości umysłu udało mu się zgromadzić wszystkie swoje bogactwa.
"To haniebne!" stwierdziła jego żona "Żeby zachowywać się w ten sposób i to w dniu narodzin Jezusa! Idź do domu tego człowieka i odzyskaj ten papier, albo twoja noga nie postanie w moim domu nigdy więcej!"
Zaniepokojony gniewem żony handlarz postanowił zrobić to, co mu poleciła. Wypytywał tu i tam o mężczyznę z targu, aż w końcu udało mu się trafić pod właściwy adres. Gdy wszedł, ujrzał mężczyznę i jego żonę siedzących przy stole. Stół był zupełnie pusty, jeśli nie liczyć leżącego na nim kawałka papieru.
"Przyszedłem, ponieważ postąpiłem źle." powiedział handlarz. "Oto wasze pieniądze. Oddajcie mi to, co wam sprzedałem."
"Nie zrobiłeś nic złego," odparł mężczyzna. "Posłuchałem rady księdza i wiem, że to, co od ciebie kupiłem, jest błogosławione."
"Ależ to tylko skrawek papieru! Poza tym, nikt nie może odsprzedać swojego miejsca w Raju. Jeśli chcesz, dam ci za niego dwa razy więcej, niż zapłaciłeś."
Jednak ubogi mężczyzna odmówił, ponieważ nadal wierzył, że wydarzy się cud. Handlarz stopniowo podbijał swoją ofertę, aż w końcu zaproponował sumę dziesięciu złotych monet.
"To nie wystarczy," powiedział mężczyzna, "aby zapewnić mojej żonie życie, na jakie zasługuje, potrzebuje stu złotych monet. Na taki właśnie cud czekam w tę wigilię."
Zrozpaczony handlarz, wiedząc, że jeśli będzie dłużej zwlekał, nikt w jego własnym domu nie zje tego dnia kolacji wigilijnej, ani nie uda się na pasterkę. W końcu zapłacił więc sto złotych monet, by odzyskać swój kawałek papieru. Oczekiwany przez ubogie małżeństwo cud się wydarzył. Jeśli zaś chodzi o handlarza, zrobił dokładnie to, o co prosiła go żona. Jednak żoną handlarza targały wątpliwości - może była zbyt surowa w stosunku do swojego męża?
Tuż po pasterce udała się do księdza i wszystko mu opowiedziała.
"Ojcze, mój mąż spotkał człowieka, który twierdził, że kazałeś mu iść na targ i kupić pierwszą rzecz, jaką ktoś mu zaoferuje. Mój mąż, widząc w tym szansę na łatwy zarobek, sprzedał mu za kilka monet zabazgrany kawałek papieru, jako dowód sprzedaży swojego miejsca w Raju. Powiedziałam mężowi, że nie ma pojawiać się w domu dopóki nie odzyska tego kawałka papieru. Skończyło się tak, że mój mąż musiał zapłacić sto złotych monet, by dostać go z powrotem. Czy nie posunęłam się za daleko? Czy miejsce w Raju naprawdę kosztuje aż tyle?"
"Po pierwsze, dzięki tej historii twój mąż mógł wykazać się ogromną hojnością - i to dziś, w najważniejszy dzień w chrześcijańskim kalendarzu. Po drugie, stał się narzędziem w ręku Boga, dzięki któremu dokonał się cud. Jeśli zaś chodzi o odpowiedź na twoje pytanie: w chwili, gdy twój mąż sprzedał swoje miejsce w Raju za kilka marnych groszy, nie było ono warte nawet tyle. Jednak fakt, że odkupił je za sto złotych monet tylko po to, by uszczęśliwić swoją żonę sprawił, że teraz warte jest dużo, dużo więcej.
Paulo Coelho
(na podstawie opowieści chasydzkiej Davida Mandela)
Tłumaczenie z języka angielskiego: Alicja Mokrzycka
za dzień, za dwa ma dotrzeć i tu..."
Kochani!
życzę Wam wspaniałych Świąt Bożego Narodzenia!
Pozdrawiam ciepło,
Dagmara :)